XVIII NIEDZIELA ZWYKŁA

Moi Drodzy!    

Refleksje na temat pracy ludzkiej
w oparciu o Encyklikę Jana Pawła II
Laborem Exercens z 14 września 1982 roku         Część I
                                          
We wstępie do Encykliki Laborem Exercens Ojciec Św. pisze:
Z pracy swojej ma człowiek pożywać chleb codzienny i poprzez pracę ma się przyczyniać do ciągłego rozwoju nauki i techniki, a zwłaszcza do nieustannego podnoszenia poziomu kulturalnego i moralnego społeczeństwa, w którym żyje jako członek braterskiej wspólnoty; praca zaś oznacza każdą działalność, jaką człowiek spełnia, bez względu na jej charakter i okoliczności, to znaczy każdą działalność człowieka, którą za pracę uznać można i uznać należy pośród całego bogactwa czynności, do jakich jest zdolny i dysponowany poprzez samą swoją naturę, poprzez samo człowieczeństwo.
Stworzony bowiem na obraz i podobieństwo Boga samego wśród widzialnego wszechświata, ustanowiony, aby ziemię czynił sobie poddaną, jest człowiek przez to samo od początku powołany do pracy.
Etyka Encykliki o pracy ludzkiej jest nadbudowana na prawdzie objawionej, której odsłonięcie pozwoli nam lepiej zrozumieć wymowę tego dzieła. Encyklika mówi nam jaką powinna być praca, którą nazywamy ludzką pracą, pracą człowieka, w odróżnieniu od pracy zwierząt (konia pociągowego, wielbłąda, wołu, i inne).
Wszystko to, o czym mówi Encyklika możemy nazwać etyką pracy.
Wołanie o sprawiedliwą pracę, o unikanie wyzysku, o ludzkie warunki pracy, o poszanowanie pracy ludzkiej; apel do instytucji, związków zawodowych; przywoływanie obrazu Stwórcy pracującego nad dziełem stworzenia, itp.;
By dostrzec różnicę podejścia katolickiego i materialistycznego  do pracy, trzeba ujawnić
pewne podstawy, na których te dwa różne światopoglądy, opierają się. Trzeba więc zrozumiale i prosto nakreślić filozofię pracy. Czym jest praca?  Dlaczego człowiek powinien pracować?
Materialista odpowie – praca jest elementem antropotwórczym, to znaczy, że człowiek poprzez pracę stwarza siebie i dlatego powinien pracować, aby stać się człowiekiem, jeśli nie chce stać się zwierzęciem. Im więcej pracy, tym więcej człowieka.
Taka jest odpowiedź materialisty, na pytanie czym jest praca i dlaczego człowiek powinien pracować. (Można zauważyć złośliwie, że najbardziej ludzki, zgodnie z tym twierdzeniem, powinien być koń albo wół).
Chrześcijanin natomiast odpowie: ponieważ Bóg stworzył świat i w świecie tym postawił człowieka, to człowiek przekształcając ten świat, czyniąc go sobie poddanym, poprzez pracę w tym świecie rozpoznaje Boga. Człowiek powinien więc po to pracować, aby rozpoznawać Boga w tym świecie stworzonym przez Niego.
Powiemy zatem , że praca w pojęciu chrześcijanina jest podwójną rozmową:
Po pierwsze:
a)
Rozmową człowieka ze światem, w którym rozpoznaje Boga,
b) Rozmową ludzi między sobą poprzez którą ludzie rozpoznają siebie.
Po drugie:
Praca jest także ascezą – dzięki której człowiek doskonali swoją osobowość.
O takiej właśnie pracy mówi Encyklika Laborem Exercens.
Tak bardzo, mowa Encykliki różni się od mowy materialisty, marksisty nawołującego do pracy jak woźnica przynagla konia.
Jeśli potraktujemy pracę jako rozmowę człowieka ze świa­tem i ludzi między sobą, to rozmowa ta może ulegać zakłó­ceniu, jak każda rozmowa.
W takim przypadku człowiek już nie rozpozna prawdy o sobie ani o świecie. A poznać – to również coś włączyć do siebie, w jakiś sposób się udoskonalić.
Można więc udoskonalić się pracą – jeśli rozpoznanie jest prawdziwe, albo też narażać się na szwank, gdy rozpoznanie jest fałszywe.
Zobaczmy więc jak przebiega ta rozmowa we współczesnym świecie. Rozmowa ta jest bowiem, przedmiotem szczególnej troski papieża Jana Pawła II.
Jeżeli praca jest rozmową człowieka ze światem – co  winno rodzić się z takiej pracy ?
Im więcej tego świata, jako przedmiotu pracy w ręku człowieka, tym zdawać by się mogło, że  praca powinna zbli­żać człowieka do Boga.
Tymczasem w społeczeństwach miejskich uprzemysłowionych  jest najwięcej ateizmu. Skutek odwrotny, jak widzimy. Im więcej  pracy, tym mniej Boga. Coś tę rozmowę zakłóciło, a może stała się zbyt płytką.
Popatrzmy na pewną prawidłowość – dowodzą jej socjolodzy. Wśród grup społecznych, których przedmiotem pracy jest natura, przyroda: rolnicy, górnicy, leśnicy, rybacy, zjawisko ateizmu jest o wiele mniejsze niż wśród ludzi technicznych: konstruktorów, inżynierów, itp. .

Ci pierwsi bezpośrednio dotykają przyrody, ich rozmowa jest jakby najbliższa prawdy. Są najbliżej źródła. Przez pracę zdają się mieć możliwość rozpoznania Boga.
Podobnie jak z rolnikami, bywa też z naukowcami typu:  biologów, przyrodników, fizyków, astronomów.
Zaś w grupie drugiej:  technicy, mechanicy, konstruktorzy, matematycy, intelektualiści, żyją w świecie swoich wytworów. Ich przedmiot pracy jest bardziej skomplikowany, jest wymieszany ludzkim pomysłem. To przeszkadza im rozpoznać Boga. Przez tę pracę można raczej rozpoznać tylko człowieka.
Człowiek bowiem buduje, mieszka w zbudowanych przez  siebie domach. Konstruuje urządzenia i z nich korzysta. Im bardziej to urządzenie jest skomplikowane, tym bardziej ujawnia człowieka, który nie uświadamia sobie tego Pierwszego Konstruktora, jest zapatrzony tylko w siebie, w swoje osiągnięcia.
Z mowy takiej nie można rozpoznać Boga. Mowę taką trzeba tłumaczyć człowiekowi, trzeba to ujawnić. To właśnie zadanie ma Encyklika Laborem Exercens.

Szczęść Boże.