V Niedziela Zwykła.

Moi Drodzy!

Grzech i Odkupienie.  

Biblia stopniowo przybliża nam centralną tajemnicę odkupienia. Czyni to poprzez ludzi w Starym Testamencie, którzy są prototypami Chrystusa.  Na przykład Józef, który w wyniku zdrady ze strony braci, opatrznościowo uratował swoją rodzinę i cały region od głodu, jest figurą Chrystusa Odkupiciela. Józef był umiłowanym synem Jakuba i na jego polecenie udał się do swoich braci, którzy pilnowali stad bydła i owiec.
Przeszedł długą drogę; przyniósł im dobre wiadomości o ojcu i pożywienie, a oni sprzedali go Egipcjanom jako niewolnika. Bóg posłużył się zbiegiem okoliczności, aby doprowadzić Józefa na wysokie stanowisko w Egipcie.
W czasie wielkiego głodu stanie się zbawcą swoich braci, o których zbrodni nie będzie pamiętał, a ziemia Egiptu, gdzie dzięki życzliwości Józefa zamieszkały plemiona izraelskie, stanie się kolebką narodu wybranego.
Również Pan Jezus, posłany przez Ojca, przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli.
Wyprowadzono Go poza miasto i ukrzyżowano.
Przyczyną śmierci Jezusa Chrystusa były i są grzechy ludzkie. Każdy grzech w sposób tajemniczy związany jest z Męką Jezusa Chrystusa. Zło grzechu uznajemy tylko wtedy, gdy potrafimy, z pomocą łaski Bożej, powiązać z tajemnicą Odkupienia. Tylko w ten sposób możemy prawdziwie oczyścić duszę i wzmóc skruchę z powodu naszych win.
Nawrócenie, którego z naciskiem domaga się od nas Chrystus, powinno się rozpocząć od stanowczego odrzucenia wszelkiego grzechu i każdej sytuacji, która naraża nas na  niebezpieczeństwo obrazy Boga. Odnowa moralna, której tak bardzo potrzebuje świat, zaczyna się od głębokiego przekonania, że na ziemi istnieje tylko jedno zło, którego mamy się lękać i z pomocą łaski Bożej unikać – to grzech.
Natomiast „utrata poczucia grzechu jest formą lub owocem negacji Boga. Jeżeli grzech jest zerwaniem synowskiego stosunku z Bogiem po to, by prowadzić własne życie poza posłuszeństwem wobec Niego, to grzechem jest nie tylko negacja Boga; grzechem jest również żyć tak jak gdyby Bóg nie istniał, wykreślać Go z codziennego życia”.
My zaś nie chcemy wymazać Boga z naszego życia, lecz pragniemy, aby był w nas, byśmy byli z Nim jak najściślej zjednoczeni. Codziennie powinniśmy podejmować, w naszym życiu, trud nawracania osobistego, którego domaga się od nas Bóg.
W celu lepszego zrozumienia zła grzechu powinniśmy rozpamiętywać mękę, którą Jezus Chrystus za nas wycierpiał.
Przypatrzmy się, jak Jezus cierpi w ogrodzie Getsemani. Święty Paweł mówi: wziął na siebie całe nasze zło, do tego stopnia, że oblewa Go krwawy pot.  Klęcząc na twardej ziemi, trwa w modlitwie, wylewa łzy za każdego z nas. Przygniata Go ciężar ludzkich grzechów .
Scenę tę musimy sobie przypominać często, codziennie, ale zwłaszcza wtedy, gdy ogarnia nas zniechęcenie, wygodnictwo, brak gorliwości. Pan wezwał nas do świętości, do miłości poprzez czyny, bo od postawy wobec grzechu powszedniego zależy postęp w naszym życiu wewnętrznym. Grzechy powszednie, kiedy nie staramy się ich unikać, albo po ich popełnieniu nie mamy dostatecznej skruchy, wyrządzają w duszy wielką szkodę, czyniąc ją niewrażliwą i obojętną na natchnienia i poruszenia Ducha Świętego.
Katechizm Kościoła Katolickiego uczy nas: „Grzech powszedni osłabia miłość;  jest
przejawem nieuporządkowanego przywiązania do dóbr stworzonych; uniemożliwia postęp duszy w zdobywaniu cnót i praktykowaniu dobra moralnego; zasługuje na kary doczesne; usposabia nas stopniowo do popełnienia grzechu śmiertelnego” .
Stopniowo dusza zatraca swe punkty styczności z Bogiem nie widzi w Nim miłującego i umiłowanego Ojca, któremu się oddała z czułością dziecka; coś stanęło pomiędzy Bogiem a nią. Tak zaczyna się droga oziębłości.
Tylko w zdecydowanej walce o usunięcie z naszego życia wszelkiego grzechu możemy okazać naszą miłość do Boga, naszą odpowiedź na łaskę.
Bł. Escriva,  mówi: „Jaka szkoda, że nie czujesz skruchy z powodu swoich grzechów powszednich! Gdyż dopóki jej nie odczujesz, nie rozpoczniesz prawdziwego życia wewnętrznego”.
A bł. Jan Paweł II przypominał:
„Przywrócenie właściwego poczucia grzechu jest pierwszym krokiem do przezwyciężenia poważnego, wielkiego kryzysu duchowego, jaki trapi człowieka naszych czasów. Aby podjąć zdecydowaną walkę z grzechem powszednim, należy go uznać za to, czym rzeczywiście jest, za obrazę Boga, która oddala zjednoczenie się z Nim. Trzeba go nazwać po imieniu, bez ogródek, bez pomniejszania jego znaczenia dla duszy, która  prawdziwie chce podążać do Boga. Poruszenia gniewu, zawiści czy zmysłowości, których natychmiast się nie odrzuca, pragnienie stanowienia centrum wszystkiego, zwracania na siebie uwagi; zajmowanie się tylko sobą samym, swoimi sprawami, utrata zdolności interesowania się innymi ludźmi, rutynowe, nieuważne i spełniane z małą miłością  obowiązki względem Boga, lekkomyślne i pozbawione miłości sądy o innych ludziach – wszystko to stanowi grzechy powszednie, a nie tylko braki i niedoskonałości.
Powinniśmy prosić Ducha Świętego, aby nam dopomógł szczerze uznać swoje braki i grzechy, uwrażliwić sumienie, które zbyt często domaga się przebaczenia i nie usprawiedliwia swych błędów. Święci w pełni rozumieli w świetle wiary i miłości, że jeden tylko grzech – przede wszystkim śmiertelny, ale także powszedni – wprowadza większy nieporządek aniżeli najgorszy kataklizm, który może zniszczyć ziemię, „natomiast dobro łaski jednego człowieka jest większe aniżeli dobro naturalne całego wszechświata”.
Święty Jan Bosko w swojej pracy opiekuńczej i wychowawczej przede wszystkim uwrażliwiał młodzież na piękno duchowe. Czystość serca, lęk przed grzechem, piękno duszy!
Święta Katarzyna ze Sieny zastanawiała się, dlaczego Chrystus tyle cierpiał dla człowieka, tak często niewdzięcznego.
Bóg w tajemniczy sposób ukazał jej piękno duszy w stanie łaski uświęcającej, duszy po chrzcie świętym lub sakramencie pokuty dobrze odprawionym.
Na widok piękności tej duszy święta popadła w zachwyt i usłyszała głos: córko, czyż nie warto było cierpieć dla czegoś tak pięknego ?
Święty Jan Bosko ukochał piękno duszy, dlatego tak bardzo zabiegał  o  to piękno dla własnej duszy i dusz swoich wychowanków: „Daj mi duszę, o resztę nie dbam”.
Św. Franciszek Salezy radzi:  „Odczuwaj prawdziwy ból z powodu swoich grzechów, które wyznajesz, chociażby były lekkie. Rozbudzaj w sobie szczery żal za swoje upadki i grzechy, walcz z rutyną w przystępowaniu do sakramentu pojednania i poczyń mocne postanowienie poprawy na przyszłość.
Wielu ludzi traci wielkie dobra i wielkie korzyści duchowe, ponieważ spowiadają się z grzechów powszednich zwyczajowo i dla porządku, bez myśli o poprawie.  

Szczęść Boże.