III Niedziela Zwykła.

Kim jest dla mnie Jezus Chrystus?
 
Kim jest  dla mnie Jezus Chrystus?  Jest to pytanie istotne dlatego, że bez postawienia go, a tym więcej bez prawidłowej odpowiedzi na nie, nie wiedzielibyśmy kim, jako chrześcijanie, jesteśmy. Św. Paweł w   Liście do Tymoteusza powie:
„Jeden jest Bóg, jeden pośrednik między Bogiem a ludźmi,  Jezus Chrystus”.
Jezus wszedł w naszą ludzką historię jak każdy człowiek. Był członkiem niewielkiego narodu. Był Żydem ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu. Zdecydował się żyć w określonej epoce ludzkiej historii,  w starożytności. Poddał się ówczesnym prawom, nie szukając dla siebie przywilejów. Widać to już przy narodzeniu: „W myśl zarządzenia Cezara Augusta,  św. Józef  udał się  z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją.
Wszyscy byli zobowiązani wypełnić ten obowiązek zapisu; Święta Rodzina wypełniła go również. Jezus bywał głodny, bywał tak utrudzony, że potrafił spać w łodzi przy sztormowej fali. Doświadczał niewierności ludzi dalekich i bliskich: zdrady Judasza, zaparcia się Piotra, ucieczki uczniów… . Uznany za złoczyńcę i skazany na śmierć.
Chrystus wpisując się w ludzką historię, tym samym zgodził się na wiele różnorodnych ograniczeń. Poddał się nawet śmierci, bo mógł przez nią okazać najpełniej swoją miłość do człowieka.
Nie uległ grzechowi, ponieważ grzech, nawet lekki, jest zawsze zaprzeczeniem miłości.
Grzech zawiniony, to brak dobra,  jest w mniejszym czy większym stopniu przejawem nienawiści. Jezus był wolny od tego jedynego ograniczenia, które poniża człowieka,   był wolny od grzechu i nienawiści, z której grzech wypływa. Chrystus  sam  wolny  od grzechu, przyszedł  nas wyzwolić spod jego jarzma. Jawi się w konkretnej roli jako Zbawiciel wszystkich ludzi żyjących od początku świata aż po jego kres.
Kiedy przyszedł, oczekiwany był raczej jako wybawca narodu izraelskiego z rzymskiej niewoli. Trudno było Żydom  zrozumieć, że wyzwolenie od grzechu, jakie Chrystus  przynosił,  jest im najbardziej potrzebne.
Gdy przyjmiemy Chrystusa i w nim trwać będziemy otrzymamy jeszcze i to, na co z niecierpliwością czekamy. Ale nie teraz. Ta „reszta” będzie dopiero potem. Jaka reszta?
Będzie to:
– całkowita wolność od wszelkich ograniczeń,
– pełna sprawiedliwość,
– nowe społeczeństwo;
– szczęście wieczne dla wszystkich   (niebo).
A więc dopiero „potem” nastąpi powrót do pierwotnej godności; odnajdziemy raj utracony w niezakłóconej już niczym  przyjaźni z Ojcem.
Oto powoli odsłania się nam tajemnica osoby Chrystusa. Jego imię Jezus (tzn. Pan jest zbawieniem) określa rolę, jaką spełnia:
– jest On jedynym pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem,
– jest tym budowniczym, który przerzucił most  nad przepaścią dzielącą nas od Boga Ojca. A może być takim budowniczym, ponieważ wkorzeniony jest w dwa światy: Boski i ludzki.
Słowo stało się Ciałem i zamieszkało pośród nas. Święty  Jan  kreśli  w  prologu  swojej  Ewangelii syntetyczny rys historii świata, która jest historią zbawienia. Swój punkt kulminacyjny osiąga we wcieleniu Słowa Bożego.
Zanim  Słowo  Boże Ciałem się stało,  Słowo to wkroczyło w nasz świat przez dwa ważne wydarzenia.
Pierwszy raz  –  gdy Słowo stworzyło świat.
Wiemy, że świat istnieje nadal tylko i wyłącznie dzięki Bożej mocy utrzymującej go przy istnieniu. Człowiek wierzący dostrzega w prawach natury mądrość Stwórcy, który jest równocześnie Energią, dzięki której świat istnieje. „Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało”, mówi św. Jan Ewangelista.
W tej samej Ewangelii Janowej w alegorii o winnym krzewie, Jezus dopowie:   „ Beze Mnie nic uczynić nie możecie „. Istniejemy dzięki  tajemnicy Bożej Opatrzności, która ciągle stwarza świat i powołuje nas do udziału w tym dziele stwórczym.
Słowo jest pełnią życia, pełnią która przelewa się niejako stwarzając istoty żywe. Zycie, to wyższa, najpełniejsza postać istnienia.  Istnieje  ogromne bogactwo form życia.
Ciągle zagrożeni w swym obecnym bytowaniu, tęsknimy  do nieśmiertelności, do życia bez granic i bez końca. Pan życia i śmierci obiecał nam wieczne życie, które przewyższa wszelkie nasze pragnienia, aspiracje i wyobrażenia.
Bóg postanowił nawiązać z ludźmi osobisty dialog. I wtedy Słowo Boże, po raz  wtóry, wkracza w ludzką historię. Przychodzi w postaci objawienia Bożego.
To drugie wejście Słowa  łączy się z zawarciem przymierza pomiędzy Bogiem, a człowiekiem. Słowo Boskie nie objawiło się w tym czasie wszystkim ludziom, lecz tylko narodowi, który Bóg wybrał i wyprowadził z niewoli egipskiej.
Słowo Boże wielokrotnie przemawiało do tego narodu, uchylając rąbka tajemnicy o Bogu i o ludzkim przeznaczeniu. Stopniowo Izrael mógł sobie wyrobić przekonanie o Bogu, który kocha troskliwością matki. Aż wreszcie nadszedł ten upragniony dzień, w którym „Stworzyciel staje się stworzeniem”.
Choć przyszedł jak każdy człowiek przez narodzenie, to przecież od początku towarzyszą Jego życiu takie wydarzenia, które nie mieszczą się w stwierdzeniu:  „Był tylko człowiekiem”. Już jego narodzenie było w tajemniczy sposób zapowiedziane i
przewidziane od wieków.  Oczekiwały Go pokolenia, zapowiadało wielu proroków.
Jedynym wyjaśnieniem tego oczekiwania może być tylko interwencja  Ducha Świętego, który oświeca ludzkie umysły i serca. Jezus czynił znaki i cuda własną,  Bożą mocą.
Posiadał prerogatywy Boskie: odpuszczał grzechy, by potem przekazać tę władzę apostołom. Ale apostołowie, czynić to będą Jego mocą. On naucza, jako mający władzę.
Nade wszystko ostatnie wydarzenie Jego życia nie mieści się absolutnie w schemacie: Chrystus był tylko człowiekiem.
W przekonaniu Żydów Chrystus został raz na zawsze uciszony, powalony, pognębiony, ukrzyżowany i pogrzebany. Tymczasem na przekór żelaznemu prawu śmierci i ku zdumieniu swoich przeciwników, zmartwychwstaje. I to ostatnie wydarzenie stanowi jakby dojrzały owoc wszystkiego, co je poprzedzało i fundament wszystkiego, co nastąpi potem.
Zmartwychwstanie Chrystusa jest dowodem Boskiego pochodzenia Jezusa. Jest także fundamentem naszej wiary, że Jezus narodzony w Betlejem  jest prawdziwym Bogiem i człowiekiem.
W Betlejem widzimy początek dzieła odkupienia, które zaowocuje na Golgocie i w pustym grobie w Jerozolimie.  

Szczęść Boże.