II Niedziela Zwykła

Moi Drodzy!

Umiejmy rozpoznawać głos Pana.
Gdy w niedzielny poranek odzywają się z kościelnych wież dzwony, wywołują różne reakcje u tych, do których ich brzmienie dociera.
Są tacy, co głos dzwonów uważają za niepotrzebny hałas, który budzi zmęczonych ludzi w niedzielny poranek. Są tacy, którzy zachwycają się ich piękną melodią, współbrzmieniem tonów, nic poza tym. Są wreszcie tacy, którzy w dźwięku dzwonów słyszą głos Pana i nie tylko głos ten rozpoznają, ale idą za nim, jak ci dwaj uczniowie Jana, którzy usłyszawszy słowa: „oto Baranek Boży” poszli za Jezusem.
Młody Samuel mieszka w świątyni, w Domu Pana, otoczony atmosferą Bożą, a mimo
to nie odczytuje głosu wołającego Boga. Trzykrotnie biegnie do starego Helego. Jakże ten młodzieniec Samuel podobny jest do współczesnego człowieka, który szuka wyjaśnienia i odpowiedzi w realnym, otaczającym go świecie.
Chodzimy stale do tego samego kościoła, słuchamy, wydaje się, już tak osłuchanych tekstów i nagle jednego dnia wszystko to zaczyna brzmieć inaczej, może ktoś, jakiś Heli zwrócił uwagę, że to Pan mówi, że należy powiedzieć: Oto jestem.
Tajemnicą jest powołanie człowieka do wiary. Gdy Jan zobaczył Jezusa nad Jordanem, chyba więcej ludzi było w zasięgu jego głosu i słyszało słowa wypowiadane przez Jana Chrzciciela: „Oto Baranek Boży”, ale tylko ci dwaj, Andrzej i jego towarzysz, zareagowali jako na głos powołania Bożego; poszli i zapytali Jezusa: „gdzie mieszkasz?” Co więcej, przyprowadzili jeszcze Szymona.
Słuchając tych tekstów odnosimy wrażenie, że do odczytania głosu Bożego potrzebne jest jakieś głębsze rozumienie, umiejętność czytania głębszego sensu i zawartości wydarzeń. W ciele można widzieć tylko to, co jest materialne, to co służy ciału. Tymczasem „ciało nasze jest przybytkiem Ducha Świętego” i w tym jest najgłębsze i najistotniejsze powołanie człowieka. Ciało ma działać jako narzędzie Ducha Bożego i tak mamy go odczytywać.
Bóg wkroczył w życie Samuela. On go uczynił prorokiem. Samuel nie będzie odtąd wypowiadał własnych słów: małych, słabych, ludzkich, lecz głosił będzie słowa Boże, wielkie. Słowo Boże, to nie tylko to, co wypowiedziane, ale to również czyny, to cała działalność podyktowana prorokowi przez Boga. Całe życie więc Samuela będzie ustawicznym głoszeniem Bożego słowa.
Pamiętamy słowa, które wypowiedział Jan Chrzciciel: Oto Baranek Boży. Świadkami tego są uczniowie Jana. Coś się w nich odezwało. Poszli za Chrystusem. Zapatrzeni w Niego, szli w milczeniu. Aż w pewnym momencie Chrystus stanął, obejrzał się, spojrzał nich i zapytał: Czego szukacie? Zmieszali się. Nie byli na to przygotowani. A coś trzeba było powiedzieć. Więc odpowiedzieli, jak prawdziwi ludzie Wschodu, pytaniem na pytanie, Rabbi, gdzie mieszkasz? Tak nagle zainteresowali się Jego mieszkaniem?
Nie to jednak było przedmiotem ich zainteresowania. Interesował ich On Sam, Jezus z Nazaretu. Radością napełniło ich Jego zaproszenie: Chodźcie i zobaczcie, poszli. Mogli Go spokojnie oglądać, mogli Go słuchać.
Jan ewangelista zapamiętał słowa swego pierwszego mistrza, Jana Chrzciciela, gdy ten wołał: Oto Baranek Boży. Jan Chrzciciel dojrzał w Jezusie tę godność i uwidocznił ją wyraźnie, gdy ukazywał Chrystusa umierającego w tym samym czasie, gdy na dziedzińcu świątynnym zabijano baranki paschalne.
Prawdziwy Baranek, nie będący figurą i zapowiedzią innej rzeczywistości, lecz będący tą rzeczywistością, umierał jako zbawienie świata, oczyszczając świat z grzechów.
Jan i Andrzej poczuli się powołani. Wprawdzie wrócą jeszcze do swych zajęć, ale zapoczątkowane raz wezwanie powtórzy się jeszcze i dwaj wybrańcy pójdą za głosem Jezusa. Tymczasem serce ich wypełnia radość. Dzielą się nią z bratem Andrzeja, Szymonem. I on jest wezwany. Jest dzięki temu przemieniony, czego wyrazem jest zmiana imienia. Szymon będzie się nazywał Kefas czyli Piotr, skała. Bo tylko twardy jak kamień, człowiek może unieść ciężar słowa Bożego. Tylko taki człowiek jest zdolny podeprzeć drugiego człowieka, a nawet całą społeczność.
Tak więc wokół Chrystusa, największego Proroka Bożego, zaczynają się gromadzić apostołowie i uczniowie. Zaczyna się tworzyć społeczność, która jest fundamentem społeczności kościelnej, społeczności dzieci Bożych. Na „naturę” tej społeczności zwraca uwagę św. Paweł. Członkowie jej, to ludzie, o których apostoł powie, iż są świątynią Ducha Świętego. Ciała ich są ciałem Chrystusa. Stąd też zmartwychwstaną ci ludzie tak jak Chrystus.
Łączność z Chrystusem i z Bogiem jest tak głęboka, że stanowi nierozdzielną całość.
Każdy chrześcijanin jest powołany. Każdego Bóg wzywa. Wzywa głosem pozornie niesłyszalnym i niedostrzegalnym. Wzywa i przeznacza do Swej służby, na każdym odcinku życia. Wzywa apostołów, kapłanów, zakonników i siostry zakonne, wzywa i apostołów świeckich. Wszyscy są ludem powołanym, wybranym.
A przecież możemy jak Samuel nie rozumieć tego i nie widzieć, przebywając w Domu Bożym; możemy gubić i Jego słowo, i Jego Ciało, i Krew dla nas przelaną, gdy tymczasem trzeba „dorastać” do wielkości dzieci Bożych.
Możliwe, że nie spotkaliśmy jeszcze swego Helego, mądrego wiekiem, swego Jana,
głosu wołającego na pustyni: „Oto Baranek Boży”.
A więc „gdy dziś głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych”, zawołajmy słowami refrenu psalmu: „Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę, radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże”.
Szczęść Boże.