Święto Chrztu Pańskiego

8 stycznia 2012 r.
Święto Chrztu Pańskiego

chrzestjezusa.jpg

Moi Drodzy!

Święto Chrztu Pańskiego.
Jan Chrzciciel rozpoczynając swoją misję proroka, nawołującego do nawrócenia i pokuty, związał te akty z obrzędem zanurzenia się w rzece Jordan. Dla współczesnych mu Żydów znak ten był pełen treści. Jak po kąpieli w wodzie wychodzi się czystym, tak i wewnętrzne nawrócenie serca, jakiego żądał Jan, potwierdzone pokornym gestem obmycia się w świętej rzece, przywracało czystość duszy i przyjaźń Bożą.
Pewnego dnia wśród przyjmujących chrzest Jana znalazł się Jezus i prosił o chrzest. Choć zejdzie On razem z grzesznikami w wody rzeki i podda się obrzędowi chrztu, obrzęd ten nie będzie dla Niego znakiem oczyszczenia z win. Chrzest ten będzie dla Jezusa rodzajem namaszczenia, które przyjmie u początku swojej drogi apostolskiej, jaką dziś rozpoczyna. Namaści Go nie sama woda, w którą się zanurza, ale Duch Boży, który na Niego zstąpi. Nad wychodzącym z wody Jezusem otwiera się niebo. Ileż lat czekaliśmy na to otwarcie! „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił”, modlił się przed wiekami prorok Izajasz. Dziś spełniają się jego prośby. Nad schyloną głową Jezusa zawisa Duch Boży pod postacią gołębicy i staje się słyszalny głos Ojca: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie”.
Jan Chrzciciel zrozumiał, że wizja, której był świadkiem, jest znakiem zakończenia jego misji herolda i poprzednika. Jest już wśród ludzi Ten, na którego on sam czekał, któremu gotował drogę. Spełnił więc swoje zadanie. Może odejść. Jutro opuszczą go najlepsi uczniowie. Pójdą za Jezusem. Nie będzie ich zatrzymywał. On sam zostanie jeszcze jakiś czas nad Jordanem. Będzie nadal chrzcił i z wielką radością głosił, że obiecany Mesjasz jest już wśród ludzi. Wkrótce zostanie uwięziony i odda Bogu ducha jako ostatni męczennik Starego Testamentu, a równocześnie pierwszy nowych czasów, które zaczęły się wprawdzie już z chwilą wcielenia Syna Bożego, ale jawnie i jakby oficjalnie otwarły się dopiero dziś, w dniu chrztu Jezusa w Jordanie.
Otwierające się w tym dniu niebo nad Chrystusem, już się nigdy dla nas, nie zamknie.
Przybliżyło się królestwo Boże, nastał czas łaski. W osobie Syna Bożego to królestwo jest już obok nas. Chrystus pragnie, żeby było ono także w nas!
Prorok Izajasz głosił, że Mesjasz przyniesie narodom Boże prawo i utrwali je na ziemi. Zrobi to Sługa Jahwe nie orężem i przemocą, ale otwierając oczy niewidomym, stając się przymierzem dla ludzi i światłością dla narodów. Cichy i pokornego serca, „nie będzie wołał ani podnosił głosu. Chrystus wiedziony, jakby za rękę, przez Ducha Bożego, pójdzie znad Jordanu wypełniać misję sługi Pańskiego. Dokąd to powiedzie Go ten Duch? Najprzód na czterdzieści dni postu i kuszenia w skalnych grotach Gebel Quruntul, potem na gościńce Galilei i Judei, zatłoczone ciżbą spragnionych słowa, pociechy i cudu, później w niegościnne mury Jerozolimy, zabijającej proroków, w ogród Getsemani, na Golgotę.Przejdzie całą tę drogę dobrze czyniąc, lecząc chorych i wyzwalając ludzi z mocy szatana Znajdzie wprawdzie na tej drodze krzyż i śmierć, ale Bóg wskrzesi Go swoją mocą.
Zdarzenie nad Jordanem, pełne głębokiej teologicznej treści, powinno przypomnieć nam dzień naszego chrztu. Na ogół chrześcijanie zapominają o dniu swojego chrztu.
Znamy na pa mięć datę swoich urodzin, wiemy, kiedy obchodzimy imieniny, któż jednak z nas potrafiłby powiedzieć, w którym dniu został ochrzczony? Nie obchodzimy jego rocznicy, nie składamy sobie z tej okazji życzeń. Co gorsza, są i tacy, co swoją metrykę chrztu chowają głęboko w szufladzie.
A przecież dzień chrztu był dla nas początkiem nowego, prawdziwego i bogatego życia. W ten dzień obmyto nas wodą w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. To skromne, symboliczne obmycie, ale dokonane mocą otrzymanego od Chrystusa upoważnienia, starło z nas winę, obciążającą cały ród ludzki. Według nauki św. Pawła, chrzest przyobleka nas w Chrystusa, czyni uczestnikiem Jego zmartwychwstania. Bóg widzi w nas od chwili chrztu jakby odbicie własnego Syna. Toteż i na nas zsyła, jak kiedyś na Jezusa, swego Świętego Ducha.
Chrzest, czyniąc nas dziećmi Boga, włącza nas równocześnie w wielką rodzinę Bożą, której głową jest Chrystus. Jeden jest tu Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Z jakimże zachwytem pisze o tej rodzinie Paweł apostoł: „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie”.
Człowiek staje się dzieckiem Bożym nie przez samo zanurzenie, choćby w najbardziej świętej wodzie, ale dokonuje się to dzięki głębokiej wierze ochrzczonego w Syna Bożego.
Wiara jest wyrażana osobiście przy chrzcie dorosłych lub zastępczo, przez rodziców i świadków przyniesionego do chrztu dziecka.
Woda jest tu jednak wymownym i z woli Chrystusa koniecznym elementem chrztu, gdyż On sam uświęcił ją swoim chrztem w Jordanie, i On sam przyrównał siebie, i to nie jeden raz, do zdroju wody żywej, wytryskującej ku życiu wiecznemu.
Chrzest jest wielkim Bożym darem i zobowiązaniem. Podobnie jak Chrystus, po swoim chrzcie w Jordanie, skierowany zostaje przez Ducha Bożego ku pełnieniu swojej misji mesjasza, tak i każdy z nas otrzymuje w chrzcielnym obmyciu wezwanie i powołanie.
Wezwanie, by pozostać przez całe życie tym, czym uczynił nas chrzest: synem umiłowanym. Wezwanie, by róść w tej łasce i dawać więcej miejsca w sobie Duchowi Świętemu, by żyć dla Boga.
Wracajmy częściej niż dotąd myślą do tajemniczych wód naszego chrzcielnego Jordanu. Cieszmy się otrzymanym tam bogactwem i wyróżnieniem. Ale przede wszystkim żyjmy misją tego sakramentu! Wielką misją i zobowiązaniem człowieka ochrzczonego!
Szczęść Boże.