27 grudzień 2009 r.

 

Święto Świętej Rodziny: Jezusa, Maryi i Józefa

 Moi Drodzy!
Bogu bliscy, Bogu wierni, Bogiem mocni.
Pierwsza niedziela w oktawie Bożego Narodzenia poświęcona jest świętej Rodzinie w Nazarecie.. W porównaniu z innymi uroczystościami Kościoła, święto dzisiejsze nie ma długiej prehistorii. Do kalendarza liturgicznego wprowadził je dopiero papież Benedykt XV (1914-1922) w roku 1921, jakby przeczuwając, że stajemy u progu czasów, które wobec trudnych problemów i prób postawią przede wszystkim rodzinę.
Mała społeczność w Nazarecie, na którą dziś kierujemy spojrzenie, może pod wielu względami być wzorem dla naszych chrześcijańskich rodzin. Popatrzmy jednak na nią dzisiaj pod jednym tylko kątem widzenia. Może nie rzucającym się w oczy, ale zasadniczym, mianowicie jej stosunku do Boga. Problem właściwego stosunku do Boga jest kluczowym problemem także dla każdej chrześcijańskiej rodziny i od jego właściwego postawienia i rozwiązania zależy trwałość tego związku.
Od chwili wcielenia, a już szczególnie narodzenia Chrystusa, Maryja i Józef posiadają, w sposób zupełnie specyficzny i im tylko właściwy, Boga „dla siebie”. Ten wcielony Bóg jest przecież „ich” dzieckiem. I Maryja, i Józef mówią do niego: Synu. Któż jest bliżej siebie niż kochająca się rodzina? I Maryja, i Józef Służą Jezusowi wiernie i ofiarnie. Gdy zajdzie potrzeba, jak to miało miejsce np. w czasie ucieczki do Egiptu, podejmą dla Niego najbardziej nawet trudne decyzje.    Szczególnie matka uświadamia sobie Boskie ,,wyposażenie” swego Syna, starannie przechowuje i rozważa w swym sercu wszystko to, co dotyczy Jezusa. I taka bliska Jezusowi, oddana Mu aż po krzyż, zawsze „służebnica Pańska”, związana sercem najprzód z Synem, potem z przedłużającym Jego istnienie na ziemi, Kościołem, pozostanie aż do końca swoich doczesnych dni.
Największą pochwałą, na jaką zasłużyć może rodzina chrześcijańska, to stwierdzenie, że jest ona bliska Bogu. Tworzą przecież tę rodzinę ludzie ochrzczeni, a więc w sposób tajemniczy wprawdzie, ale rzeczywisty, przypuszczeni do udziału w życiu Bożym, naznaczeni pieczęcią Ducha Świętego, przybrani za synów i przeznaczeni do chwały. Spośród innych sakramentów, przyjmowanych przez chrześcijanina, z których każdy na swój sposób zbliża nas do Boga, dla rodziny szczególnej wagi nabiera sakrament małżeństwa. Wiąże on przecież małżonków nie tylko pomiędzy sobą. Łączy ich on także nowymi, świętymi więzami z Bogiem i wprowadza Chrystusa, jako tego „trzeciego”, w małżeńską społeczność.
Niestety, nadprzyrodzone wyposażenie nie zawsze zostaje przez człowieka rozpoznane i wykorzystane. Skarby, które się otrzymało, można roztrwonić, przywileje stracić.  Rodzina, Bogu bliska, przeobraża się w rodzinę, która Boga zgubiła, albo, co gorsze, zajęła wobec Niego postawę wrogą.
Do tej tragicznej, a dziś jakże częstej katastrofy nie dochodzi zazwyczaj nagle i niespodziewanie. Powoli, przestają cieszyć i interesować kościelne święta. Coraz częściej w niedzielę, zamiast do kościoła, jedzie się w plener. Pacierz staje się coraz rzadszy i coraz bardziej nudny. W zapomnienie idzie spowiedź i Komunia święta.   I tak bezboleśnie, prawie nieświadomie, jakby w narkozie, rodzina odchodzi od Boga. Czy znajdzie jeszcze czas i siły na to, by powrócić?
Rodzina  z Nazaretu to rodzina Bogu wierna. Wysoko ceni sobie Boże prawo. Choć Maryja i Józef świadomi są swojego, wyjątkowego uprzywilejowania, nie wyłamują się nigdy spod przepisów obowiązujących w Izraelu.
Zgodnie z prawodawstwem Mojżeszowym Jezusa, do świątyni, by tam symbolicznie ofiarować Go Bogu, wykupić ubogą ofiarą, a dla samych siebie otrzymać oczyszczenie. Co roku pielgrzymują posłusznie do Jerozolimy na święto Paschy. Józef jest uosobionym posłuszeństwem. Na polecenie Boże bierze sobie Maryję za małżonkę na rozkaz z nieba udaje się z Nią i Jezusem do Egiptu i na taki sam rozkaz powraca do Nazaretu . To tylko niektóre ze szczegółów, przekazanych nam przez Ewangelię. Maryja już u progu swego małżeńskiego życia nazwie siebie „służebnicą Pańską” i pozwoli Bogu niepodzielnie rządzić swoim losem.
Odejście naszych chrześcijańskich małżeństw i rodzin od Boga zaczyna się zwykle od nieposłuszeństwa Bożemu prawu. Gdzieś tam, w pewnym momencie własne „ja” wyrastać zaczyna ponad przykazanie i wolę Boga. „Nie będę służył!”.
Ale odrzucając Boga, prawodawcę, rodzina nie staje się przez to wolna. Zmienia tylko pana. Odtąd, zamiast swemu Stworzycielowi i Zbawcy, służyć będzie własnym  namiętnościom, nałogom, ambicji, karierze, modzie, książeczce oszczędnościowej, opinii publicznej, tysiącowi tyrańskich bożków, co zawsze mnożą się, w  sercu, które wyłamało się spod Bożego prawa. Bo odejść od Boga w bezprawie, to odejść nie w wolność, ale w własne nieszczęście. Ileż niewiernych Bogu rodzin mogłoby o tej prawdzie zaświadczyć!
Być blisko Boga, być wiernym Bogu to także być mocnym w Bogu. To przechodzić niepokonanym przez gorycze, zawody, zniechęcenie i wszelkiego rodzaju inne, bolesne doświadczenia, jakich los nie szczędzi żadnemu małżeństwu i żadnej rodzinie. Rodziny bez Boga padają zazwyczaj pod ciosem, ponieważ serce jest za słabe, by o własnych siłach sprostać złu. Trwają rodziny Bogiem mocne. Zwyciężają rodziny, w których żyje Jezus, gdzie mąż i żona i dzieci nie zapomnieli drogi do kościoła, do sakramentów świętych, rodziny, gdzie członkowie jeszcze się modlą, czytają Ewangelię, słuchają wskazań Urzędu Nauczycielskiego, tkwią sercem i czynem w społeczności wiernych, szukają w chwilach trudnych rady i pomocy u ludzi mądrych wiarą i swoim chrześcijańskim doświadczeniem. Szkoda, że tak mało współczesnych nam, a tak ciężko doświadczonych rodzin, sięga po taką właśnie pomoc.
W uroczystość Świętej Rodziny powędrujmy sercem do tamtych Trojga. Za wzorem naszych rodziców, w których mieszkaniu wisiał zawsze obraz Św. Rodziny, zaprośmy i my Jezusa, Maryję i Józefa w nasze życie. I niech pod ich opieką życie to stanie się bliskie Bogu, Bogu wierne i Bogiem mocne.

Szczęść Boże.