02 sierpień 2009 r. XVIII Niedziela Zwykła

  

Moi Drodzy!     
 
Zawiedli się i rozczarowali świadkowie cudownego rozmnożenia chleba na pustkowiu. Chcieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, a Chrystus poznał to i usunął się znów na górę. Może przypomnieli sobie historię na pustyni, kiedy to ojcowie ich szemrali przeciw Bogu i Mojżeszowi i mówili: Obyśmy pomarli z ręki Jahwe w ziemi egipskiej, gdzieśmy zasiadali przed garnkami mięsa i jadali chleb do sytości! Wyprowadziliście nas na pustynię, aby głodem umorzyć całą tę rzeszę.
I wówczas to przemówił Jahwe do Mojżesza tymi słowami: Słyszałem szemranie synów Izraela i zesłał im przepiórki i mannę.
Opis ewangeliczny ukazuje nam zjawienie się kogoś większego od Mojżesza, bowiem ani Mojżesz, ani Dawid, ani Salomon nie dokonali rozmnożenia chleba. Któż mógłby być odpowiedniejszy na władcę i króla Izraela aniżeli On ? Ale zawiedli się na Tym kandydacie, który był Królem królów od wieków, a nie z ich wyboru.
Zawiedli się na tym, który chciał być podniesiony na swój tron krzyżowy, a nie na ten, który chciano Mu ofiarować w chwili rozmnożenia chleba. Nie udało im się obwołać Królem Tego, który dobrze wiedział, że grzeszne ich ręce mogą nałożyć Mu tylko cierniową koronę. Ziemską koronę zaproponował Chrystusowi już szatan. Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon.
Teraz zaproponowali mu ją ludzie. Zaproponowali koronę królewską, a włożą cieniową. Widocznie w ten sposób odpłacili Mu się za zawód i rozczarowanie, jakie im sprawił, odrzucając ich propozycję. Tłum nie lubi sprzeciwu. Tłum lubi, gdy kandydaci ubiegają się o jego względy, dużo im obiecują, nie żałują złota na propagandę. Tłum nie potrafi zapomnieć, darować. I dlatego zemścił się na Nim. Tłum nie zrezygnował jednak ze swych aspiracji. Zasmakował w nasyceniu głodu chleba, ale nie w zaspokojeniu głodu duszy.
Niestety, entuzjazm nie jest jeszcze wiarą ani religią. Spotkano Go na drugim brzegu. Teraz Chrystus wystąpił ze swoją propozycją. Wyjawia ich skryte zamiary, mówiąc: Szukacie mnie nie dlatego, żeście widzieli znaki, ale dlatego, żeście jedli chleb do sytości. Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy. Zaciekawieni, pytają: Cóż mamy czynić, abyśmy wykonali dzieła  Boże ? Abyście uwierzyli w Tego, którego On (Bóg) posłał. Domagają się znaku szczególnego. Za mało ich mieli… bo ojcom ich Bóg „dał do jedzenia chleb z nieba. Zbawiciel prostuje ich pojęcia. Zaprawdę, mówię wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Ten chleb dopiero życie daje światu”. Zapragnęli tego chleba. Panie, dawaj nam zawsze tego chleba i słyszą odpowiedź: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął, a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”.
Nie spodziewali się takiej odpowiedzi i ta propozycja nie przypadła im do gustu, ani nie trafiła do ich serc i dusz. Nie mogli zdobyć się na dobrą wolę, by uwierzyć. Bowiem Boga czy religię przyjmuje się, a nie samemu tworzy. Przyjmuje się Go takim jaki jest oraz wszystko to, co z sobą niesie. Prawdziwe życie też się przyjmuje, a nie jest się jego twórcą. Na próbę życia prawdziwego wystawieni byli pierwsi rodzice. Na próbę wiary w Boga wystawiony był naród wybrany, szczególnie w drodze do Ziemi Obiecanej. Na próbę wiary w Bóstwo Chrystusa wystawieni byli słuchacze Chrystusa. Na próbę wiary w Chrystusa żyjącego w Eucharystii jesteśmy wystawieni my, szczególnie dziś. Chrystus utajony w Najświętszym Sakramencie jest jednak centralnym sakramentem nie tylko w życiu Kościoła, ale również w życiu poszczególnego katolika. Bez Eucharystii nie ma Mszy i Komunii świętej. Nie ma kapłaństwa, a bez kapłaństwa nie ma spowiedzi i innych sakramentów.
Podobnie się dzieje w duchowym życiu jednostki. Bez życia eucharystycznego, dobrze pojętego, nie może być prawdziwego życia nadprzyrodzonego oraz jego rozwoju.

Szczęść Boże.