31 maj 2009 r. Uroczystość Zesłania Ducha Śwętego

  

Moi Drodzy!
Jest coś wzruszającego w podwójnym aż pozdrowieniu apostołów przez Jezusa. Strwożonym apostołom, zgromadzonym przy zaryglowanych drzwiach wieczernika Jezus przynosi pokój. „Pokój wam, a potem tchnął na nich i powiedział: Weźmijcie Ducha św.” Jezusowe słowa i tchnienie są nie tylko wyciszeniem uczniów, ale charakteryzują działanie Ducha św. który jest przecież wzajemną, nieskończoną i niewyrażalną Miłością, jaką kochają się na wieki Ojciec i Syn.
Zielone Święta nie były pierwszym zstąpieniem Ducha św. Zanim bowiem Syn Boży stał się człowiekiem Duch św. zstąpił na Maryję, przede wszystkim zaś Pismo mówi o Jezusie, że był namaszczony Duchem św.  Namaszczony Duchem św. to znaczy, że człowieczeństwo Jezusa jest namaszczone nieskończoną miłością Bożą. Że człowieczeństwo Jezusa znajduje się w centrum Ojca i Syna.
Wszyscy chrześcijanie powołani są do uczestnictwa w wewnętrznym życiu samego Boga, a więc mamy uczestniczyć w nieskończonej miłości Ojca i Syna. To nasze wejście w życie Boże, w życie miłości jest dziełem Ducha św. Św. Paweł powie, że nie ma innej drogi, innego dostępu do nadprzyrodzonej rzeczywistości jak tylko w Duchu św. Nie można nawet powiedzieć: „Panem jest Jezus” jak tylko w Duchu św. Bóg przyjmuje nas za przybrane dzieci, za swoich umiłowanych synów, a więc miłuje nas, namaszcza Duchem św. Miłością,  jak umiłował swojego Jedynego Syna. Dzieło naszego usynowienia, przebóstwienia nie może się inaczej dokonać jak w Duchu św. w uosobionej Miłości między Ojcem i Synem. „Ci są Synami Bożymi, których prowadzi Duch Boży”. Dzieła usynowienia ciągłego wzrostu w synostwie Bożym dokonuje Duch św. poprzez swoje dary, poprzez swoją miłość, swoje charyzmaty. Wprawdzie zstąpieniu Ducha św. Pocieszyciela towarzyszyły szczególne zjawiska, ogromny szum, ukazanie się języków jakby z ognia, to przecież te zjawiska miały raczej podkreślić niezwykłość wydarzenia, zwracały uwagę na to, że dokonuje się coś niezwykłego. Działanie zaś Ducha Ojca i Syna przejawiło się w jedności zrozumienia i słyszenia o „wielkich dziełach Bożych”.
Współczesny człowiek ma w sobie wiele cech „człowieka prawa” – mówi ciągle o swoich prawach, o tym, co mu się należy, ujmuje życie w kategoriach obowiązku, bo to nie wchodzi w zakres warunków jego pracy, „za to mu nie płacą”.
Uroczystość dzisiejsza przypomina inne prawa Tego, „który tchnie, kędy chce”, który jednoczy, uzdrawia, pociesza, wyprostowuje, niesie pokrzepienie, jest spoczynkiem, łagodnym tchnieniem, pociechą, ciepłym słowem    M i ł o ś c i ą.
Buduje w nas królestwo, w którym najwyższą dystynkcją cieszy się miłość.
Duch Mocą swą wieje. Jak to bliżej rozumieć ?
Może ktoś powiedzieć: Nie poznaję św. Piotra. On jest tu inny. Tamten – niezbyt pojętny, płochliwy, a jednak faworyzowany przez Chrystusa, Piotr „Opoka”, ale krucha. Dopiero teraz widzę jakie to kruche naczynie było pojemne. I taki był jego Kościół wieczernikowy kruchy, lecz chłonny. Siła jego leżała nie w tym co posiadał, ale w tym, czego się spodziewał. Wbrew pozorom taki jest również Kościół nam współczesny. Jego siłą jest nadzieja, zdolność przyjmowania, otwartość, uległość mocy Ducha Święto.
Szczęść Boże.