29 marzec 2009 r. V Niedziela Wielkiego Postu

 

Moi Drodzy!

Nadeszła godzina.
Dziwna jest scena, o której mówi św. Jan.  Prozelici żydowscy pochodzenia pogańskiego, zwani Grekami, zapragnęli spotkać się z Jezusem. Nie mieli odwagi pójść wprost do Niego, dlatego poprosili Filipa o pośrednictwo. Dziwnie kontrastuje to ze sposobem bycia Żydów, którzy przy jakiejkolwiek okazji umieli spotkać się z Mistrzem. Autorowi ewangelii nie chodziło przede wszystkim o ukazanie postawy pogan wobec Jezusa. Chciał on szerzej spojrzeć i pokazać, jak dziwnym i niełatwym do przyjęcia był fakt, że zbawienie, które przynosił Jezus, miało stać się własnością wszystkich ludzi, Żydów i pogan. Jak sami poganie musieli być zażenowani, gdy mieli wejść w dziedzictwo Boga Izraelowego. Wybiła godzina, w której wszyscy ludzie wszystkich czasów i ras mieli utworzyć jedną rodzinę dzieci Bożych..  Nadeszła godzina, stwierdził Zbawiciel, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. Jedność ludu Bożego, w którym różnica między Grekiem i Żydem, wolnym i niewolnikiem, jest chwałą Syna Bożego. Chwałą opromienione jest również to, co było nieuniknione w życiu Chrystusa Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie.
To wydarzenie widnieje w perspektywie przepowiedni Jeremiasza. Prorok mówi o nowym przymierzu, które będzie inne, niż to spod Synaju. Stare przymierze wypisane było na kamiennych tablicach, nowe natomiast wypisane będzie w sercach ludzkich. Będzie więc przymierzem serca, dziecięcej, serdecznej zażyłości i miłości. Przestrzeganie woli Bożej, jej przepisów będzie potrzebą serca, a nie wynikiem groźnego nakazu. Będzie to więc religia serca, religia wiążąca całą osobowość człowieczą z Bogiem. Stąd będzie powszechna i pełna znajomość Boga. Źródłem jej będzie sam Bóg, stąd paradoksalne zjawisko, człowiek nie będzie potrzebował pouczenia o Bogu od innego człowieka. Trzeba tu zaraz dodać, że rzeczywiście o życiu Bożym w człowieku, o kontakcie Boga z nim może nas pouczyć tylko Bóg. To, co my czynimy, przygotowując małego czy dorosłego człowieka na spotkanie z Bogiem, jest nieprzystawalne do tej rzeczywistości, jaką jest samo współżycie Boga z człowiekiem. Rzeczywistość tę zaczyna tworzyć Bóg. On ją pogłębia. On przygotowuje człowieka, obdarowuje zdolnością odpowiedzi. Dzieją się bowiem Boże sprawy i tylko Bóg może je urzeczywistniać. Rola natomiast apostoła czy nauczyciela Ewangelii jest tylko pomocnicza. Jest uzewnętrznieniem, dość dalekim od ukazania całego bogactwa życia Bożego, w ludzkim słowie tego, co jest niewyrażalne i niewypowiedzialne.
Autor listu do Hebrajczyków przypomina ziemskie życie Chrystusa, które obfitowało w cierpienie. Autor pisze o gorących prośbach i błaganiach, które Zbawiciel zanosił do Ojca. Przez swoje posłuszeństwo i cierpienie Jezus wysłużył zbawczy owoc wszystkim, którzy chcą Go usłyszeć.
Cierpienie człowieka jest nieodzownym czynnikiem ludzkiego bytowania. Czujemy, że choć dużo nam inni mówią o jego wartości i sensie, to jednak nie jesteśmy przekonani o tym. Boimy się każdego bólu, chronimy się przed nim wszelkiego rodzaju sposobami. Tu jest m. in. przykład, jak o tym, co nieodłącznie towarzyszy naszemu życiu, może nas pouczyć tylko Bóg. Bo tylko On w odpowiedniej chwili, gdy już cierpieć będziemy, a więc gdy już nie będziemy teoretyzować na temat cierpienia, ukaże naszą godzinę chwały, która w tej właśnie chwili nadeszła.
To, co po ludzku biorąc jest wręcz niemożliwe, staje się proste i bezproblemowe dla Boga. „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie”.
Wspólnota spod krzyża Chrystusa nieustannie powiększa się, poszerza się krąg tych, którzy wiedzą, że to nie była śmierć dla śmierci, że to była śmierć z miłości nieobliczonej i całkowicie bezgranicznej, bo tylko na taką może się zdobyć Bóg.
Człowiek dzieli, wymierza, procentuje, lecz Bóg daje wszystko.
Ofiara została przyjęta, a Pan „stał się sprawcą zbawienia dla wszystkich, którzy Go słuchają”.

Szczęść Boże.