04 stycznia 2009 r. II Niedziela po Narodzeniu Pańskim.

 

Moi Drodzy!
Zastanowimy się głębiej nad słowami św. Jana Ewangelisty:
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. . A Słowo stało się Ciałem i zamieszkało wśród nas.
Słowa te są  trudne do zrozumienia, dlatego trzeba je czytać uważnie  i śledzić tok rozumowania autora.  Święty Augustyn twierdził, że Nowy Testament ukryty jest w Starym, a Stary staje się jasny i zrozumiały poprzez Nowy.   
Dlatego też, słuchając słów Syracha o odwiecznej, uosobionej Mądrości, łatwiej nam je zrozumieć w zestawieniu z prologiem Ewangelii według św. Jana.
Słowa  Jana z kolei łatwiej zrozumiemy, czytając list świętego Pawła do Efezjan czy Kolosan. Zrozumiemy jeszcze lepiej, gdy weźmiemy pod uwagę okoliczności, w jakich św. Jan pisał swą Ewangelię. Pisał ją już po roku 60-tym, więc wtedy, gdy trzej inni ewangeliści opracowali już swoje opisy. Znane więc już były fakty i cuda z życia Zbawiciela. Chrześcijanie stanęli przed innym problemem, mianowicie wpływu Chrystusa na ich własne życie. Stawiali sobie pytanie:  w jaki sposób oni są również dziećmi Bożymi. Dlatego też święty Jan mniej zajmuje się faktami i cudami, a więcej podkreśla miłość wcieloną Boga w stosunku do ludzi, w osobie Jezusa Chrystusa.
Na cztery wieki przed Chrystusem, wielki filozof grecki Platon, zadał sobie pytanie: Jeżeli jest tylko jeden Bóg, to o czym  On myśli? Bo przecież jako istota rozumna, musi myśleć.  Dalej – kogo On miłuje? Bowiem, żeby być szczęśliwym, trzeba miłować. By więc choć w przybliżeniu zrozumieć głębokie myśli Apostoła, spróbujmy przeprowadzić analogię z tym, co ludzkie.
W Księdze Mądrości czytamy:  Bóg uczynił człowieka obrazem swej własnej wieczności. Nikt z ludzinie ma wątpliwości, że człowiek myśli. Zewnętrznym wyrazem tego, że człowiek myśli jest jego słowo. Słowo wypowiedziane jak i pisane, jest wyrazem jego myśli  i  geniuszu.  Im człowiek jest bardziej genialny, tym też słowo, jako wyraz jego myśli będzie doskonalej odzwierciedlać jego samego.
Człowiek niewykształcony używa prostych słów, bo jego umysł jest ubogi. Im wyżej wykształcony słowa jego są bogatsze w treść. Słuchając człowieka uczonego trudno nam go zrozumieć, bo nasz umysł nie dorównuje umysłowi uczonego.
Podobnie popatrzmy na Boga, tylko w stopniu najdoskonalszym. Jego Słowo było Bogiem. Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. To Słowo było osobą. I wszystko przez Nie się stało, co się stało.
Co więcej. Ono było źródłem życia i samym życiem. W Nim było życie. W Nim była pełnia życia. Pełnia życia połączona była z pełnią miłości, bowiem Bóg jest Miłością. Miłość ta musiała się uzewnętrznić. Takie jest już prawo.
Pierwszym aktem tej miłości na zewnątrz jest dzieło stworzenia wszechświata.
Racją tego dzieła był Syn Boży. Bo w Nim zostało wszystko stworzone. Wszystko przez Niego  i  dla Niego zostało stworzone. W Nim bowiem nas wybrał przed stworzeniem świata. W tym akcie stwórczym Bożej miłości Bóg pamiętał i o nas.
Drugim aktem tego dzieła miłości jest życie duchowe. Apostoł porównuje je do światłości. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności  świeci. W ciągu wieków pojawiały się, od czasu do czasu, promyki tej światłości. (Prorocy)  Ale sama światłość pojawiła się dopiero w Osobie Chrystusa  na  ziemi w Betlejem.
Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi.
Chrystus rozlał na świat potok życia i miłości, pieczętując go własną krwią. Ten potok miłości płynie nieustannie. W tym potoku my żyjemy i możemy zeń w pełni korzystać. Bowiem tym, którzy Je (Słowo), przyjęli dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym którzy wierzą w Imię Jego –  z Boga się narodzili. Spodobało się Bogu powołać ludzi do uczestnictwa w swym życiu.  (Sob. Wat. II)
Poprzez sakrament chrztu człowiek zostaje prawdziwie wcielony w Chrystusa i odradza się do uczestnictwa w życiu Bożym.  My nie rozumiemy tych słów w pełni, ale możemy zrozumieć, że to co mówi św. Jan, jest możliwe i normalne w swojej istocie u Boga, dlatego wierzymy w te prawdy, których do końca nie rozumiemy.
W naszych ludzkich kategoriach myślenia, niemożliwym jest, że:
– odwieczny Bóg staje się Dziecięciem w czasie;
– Ten, który żył w niebie bez Matki, teraz żyje na   ziemi  bez Ojca;
– Ten, którego nie mogą objąć niebiosa, zamieszkał w żłobie;
– Odwieczne Słowo – staje się ciałem;
– Stał się tym, kim nie był przedtem, nie przestając być tym, kim jest zawsze.
Bóg przemówił do nas przez swojego Syna. Jezus nie tylko uczy prawdy, ale daje siłę potrzebną do jej przyjęcia, to znaczy, może bezpośrednio oddziaływać na duszę człowieka, na jego umysł i serce. Prawdy jakich Jezus naucza, są Bożymi tajemnicami, przewyższającymi zdolność rozumu ludzkiego, dlatego człowiek potrzebuje nowego światła, światła nadprzyrodzonego, to jest  wiary. Św. Paweł powie: On nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala..
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, pisze: „Pan Jezus nie potrzebuje książek ani doktoratów by pouczać dusze; On naucza bez słów. Nigdy nie słyszałam Jego głosu, ale czuję, że jest On we mnie w każdej chwili, że mną kieruje i daje mi natchnienia co powinnam mówić lub czynić. Odkrywam nie znane mi dotąd światła w tym samym momencie, kiedy ich potrzebuję. Jezus wewnętrznie poucza dusze, które umieją Go słuchać”.
Nie dosyć na tym: Jezus poucza również za pośrednictwem Urzędu Kościoła,któremu polecił czuwać nad czystością nauki i przekazywać ją wszystkim wiernym. Uznawać Jezusa za Mistrza, to znaczy przyjąć Jego całą naukę:
Pismo święte, żywe słowo Kościoła, jak również ukryte słowo wewnętrzne, którym On sam poucza każdego wierzącego. Nie wystarczy jednak tylko słuchać słowa Jezusowego, trzeba je przenikać do głębi.

Zakończę to rozważanie słowami św. Augustyna:

„Kto Ciebie szuka, znajdzie Cię, a kto Ciebie znajdzie, będzie Cię chwalił. Pragnę więc szukać Cię, Panie, kiedy Cię wzywam, a wzywam Cię kiedy wierzę w Ciebie, bo zostałeś nam ogłoszony.
Ciebie, o Panie, wzywa moja wiara, którą mi wlałeś przez Twojego Syna, który stał się człowiekiem, przez posługę tego, który nam Ciebie ogłosił„.

Szczęść Boże.