1 listopad 2008 r.

 

Uroczystość Wszystkich  Świętych

Moi Drodzy!

Życie Świętych w niebie,  to temat książki, z której podam mały urywek:.”300 świętych mieszkańców nieba było zgrupowanych razem. Każdy z nich pracował w swoim dawnym zawodzie. Zwykle zbierali się pod drzewem na podwieczorek. Punktualnie o godzinie 4-tej kobiety przynosiły w koszach filiżanki. W dzbankach była kawa z mlekiem… Kiedy mężczyźni skończyli, kobiety rozsiadły się na zielonej trawie i gawędziły w miłym nastroju, po czym poszły do siebie, trzymały się najchętniej w kuchni. Tam były szczęśliwe, bo wszystko było pomyte, błyszczące, czyste”… Czy będziemy wierzyć, że tak jest w niebie? Poeta też pisał: „Orły, sokoły, dajcie mi skrzydła! Gruz i popioły, ziemia mi zbrzydła. Ja bym chciał w górze pohulać z wami i tam, na chmurze żyć z piorunami! A tu żałobą pokryte doły, weźcie mnie z sobą, orły, sokoły” (M. Romanowski). Czy poeta myślał o niebie? Chyba nie, gdyby myślał o niebie, pisał by: Weźcie mnie z sobą, święte Anioły!
Są ludzie, co nie myślą wcale.Są i tacy, co myślą, ale źle. Taki np. H. Heine, niemiecki poeta. Uczony człowiek. Posłuchajmy, co powiedział? „My na tej ziemi chcemy zbudować królestwo niebieskie. A tamto niebo niech na wieczny czas mają Anioły, wróble, skowronki”! Oto do czego dochodzi człowiek, który źle myśli.  A w Anglii żyła w XVI wieku królowa Elżbieta I, córka osławionego Henryka VIII. Kiedy zaczęła panować, modliła się: „Boże, daj mi 40 lat panowania, a zrezygnuję z nieba”! Straszne życzenie spełniło się. Po 44 latach Elżbieta umiera w herezji, trawiona czarną melancholią, powtarzając: „O ja nieszczęśliwa, biada mi!  Uczmy się myśleć. Myślmy rozumnie!
Kilka pytań: Gdzie jest niebo? Nie wiemy. Bóg, Aniołowie, są duchami. Mieszkanie ich widziane być nie może. Skąd wiemy, że niebo istnieje? Niebo nie potrzebuje dowodów na swoje istnienie. Pisze wielki teolog (Bougaud): „Koło piekła trzeba gromadzić dowody. Ale niebo? Wystarczy powiedzieć słowo, a rozum zgodzi się, serce zabije wzruszeniem… bo nasze marzenia, pragnienia, tęsknoty tylko nieba się domagają! Jeśli nie ma nieba, 6-dniowe arcydzieło Boże jest złowrogim żartem. Czegóż by Bogu brakowało, by wszystko lepiej urządzić? Potęgi? Miłości? Wszystkiego razem? Z niebem wszystko jest zrozumiałe: cierpienia życia – będą pocieszone! Trudy – będą nagrodzone! Bóle skończą się! Był Pan Jezus: czy nic nie powiedział?  Owszem: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”!  A więc jest niebo! I mamy tam najlepszego Ojca! A jak wygląda niebo?  Nie wiemy. Były dusze, które coś z nieba widziały. Ale opisać? Św. Jan rozsiewa jaspisy, szafiry, szmaragdy, topazy… Św. Pawłowi brakuje słów! I najlepiej mówi: „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce nie wstąpiło co Bóg przygotował tym, którzy go miłują”. Św. Augustyn ochrzczony w Mediolanie przez Św. Ambrożego, wraca do rodzinnego miasta. Czeka na okręt w Ostji z matką swoją. I ta matka, św. Monika, w ekstatycznym uniesieniu opisuje szczęśliwość niebieskich mieszkańców, sama dojrzała dla wieczności. Coś z tego zostawił św. Augustyn w swoich „Wyznaniach”. Jakie to piękne! Przychodzi w niebiańskiej światłości dusza św. Hieronima: „Augustynie, mówi, daj spokój! wiedz, że rzeczy nieskończonych słabym, nieudolnym językiem wyrazić niepodobna”. Stąd my, ilekroć chcemy opisać niebo, ośmieszamy się, jak ów właściciel pałacu, o którym mówi Herakles. Czy wiemy co robił? Chciał sprzedać swój własny piękny pałac. Wziął jeden kamień z tego pałacu i pokazując go ludziom na rynku, wołał: „Kto chce kupić mój pałac? Oto jego próba”! Wszystko co chcielibyśmy powiedzieć o niebie, jest nie kamieniem, ale ziarnkiem piasku w stosunku do rzeczywistości. Wiara nie pojmie, nadzieja nie dosięgnie, miłość nie ogarnie. Można to nabyć, ale zrozumieć nie można, co znaczy: Niewidzialnego oglądać, znać Niepojętego, posiadać Nieogarnionego! Można to nabyć…
Ale aby nabyć trzy środki:: trzeba myśleć, chcieć i działać. Kto nie myśli o Jerozolimie, nigdy do niej nie trafi. Kto zaczął o niej myśleć, musi jeszcze chcieć, pragnąć. A po pragnieniu trzeba działać! Jeżeli dziecko pragnie wejść do pałacu i z tym pragnieniem siądzie na schodach i płacze, do pałacu nigdy nie wejdzie. Trzeba działać, to znaczy cały szereg trudności trzeba pokonać. Aby jechać do Jerozolimy trzeba wziąć pozwolenie, urlop, wejść w kontakt z biurem podróży, kupić bilet, ustalić dzień i godzinę wyjazdu, zająć miejsce… Sam Pan Jezus mówi: „Zwycięzcy dam z sobą zasiąść na Moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie” (Ap 3/21).  Zakonnik przyszedł do zakonnicy, brat do swojej siostry. Mówili długo, nie o pogodzie ani o polityce, mówili o niebie. Pod wieczór Benedykt mówi: „Na mnie już czas, muszę iść”.  „O nie, zostań jeszcze”, prosi Scholastyka. A potem się modli. Bóg wysłuchał: przyszła straszliwa burza. Brat został i o szczęściu wybranych mówią jeszcze całą noc. Scholastyka wyznała później: „Prosiłam brata, nie chciał. Modliłam się i Chrystus mnie wysłuchał. Nad ranem brat i siostra żegnają się, aby się więcej nie zobaczyć. 4 dni później święta Scholastyka umiera, a święty Benedykt widzi, jak jej dusza w postaci jaśniejącego gołąbka uleciała do nieba.
Pytanie: Jak te dwie osoby mogły tak długo mówić o niebie? Przecie niebo to Bóg, a Bóg jest Nieskończony. Niepojęty! Pan Jezus to ułatwił, kiedy powiedział, że Bóg jest Ojcem, a my Jego dziećmi. Dzieci mogą mówić do Ojca. Wszyscy Święci tego Najlepszego Ojca chwalić będą przez całą wieczność. A my wołać możemy tak jak Chrystus nas pouczył: Aby imię Jego było święte, aby Królestwo Jego się rozszerzało, a Wola Jego była spełniana! Święć się Imię Twoje… aż do ostatniej prośby: Ojcze, zbaw nas ode złego.

Szczęść Boże.