21 wrzesień 2008 r. XXV Niedziela Zwykła

   

Moi Drodzy!

Bóg w różnym czasie powołuje ludzi do swojego królestwa: jednych o brzasku dnia, drugich pod wieczór.  Powołanie to jest Jego dziełem. On wychodzi na rynek i posyła; posyła do pracy w spiekocie dnia, w pocie czoła. Przypowieść ta  zawiera podwójną naukę.
Najpierw ma sens historyczno – zbawczy; mówi o miejscu Żydów i pogan w królestwie mesjańskim. Żydzi jako pierwsi wczesnym rankiem zostali powołani do winnicy Pańskiej. Oni są tymi pierwszymi. Izrael, jako lud przymierza, pierwszy otrzymał Dobrą Nowinę zbawienia. Za życia Jezusa Jego zbawcza misja, jak również misja Jego uczniów ograniczała się do samego Izraela. Również po zmartwychwstaniu Jezusa Dobra Nowina głoszona była najpierw Izraelowi. Choć do wiary zostali powołani Żydzi i poganie, to jednak w określonej kolejności: najpierw Żydzi „Izraelici z urodzenia”  a potem dopiero inni. Izrael jednak jako całość nie przyjął Bożego wezwania do winnicy. Uprzedzili ich poganie,  później powołani do wiary. Dopiero kiedy masa pogan nawróci się, wtedy ustąpi zatwardziałość Izraela i cały naród będzie zbawiony. I tak spełni się konkluzja przypowieści: pierwsi będą ostatnimi. Ta smutna historia została przypomniana ku naszemu pouczeniu i przestrodze. Tragedia Żydów może się powtórzyć. Dziś również pierwsi mogą być ostatnimi.
W drugim znaczeniu przypowieść ma  wydźwięk moralny. Przedstawia ekonomię działania Bożej łaski. Czyni to bardzo kontrastowo: zderzenie Bożej dobroci i miłości z ludzkim wyrachowaniem i interesownością. „Szemrali przeciw gospodarzowi mówiąc: ci ostatni jedną godzinę pracowali a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty”. Dwie miary i dwie oceny: ludzka i boska. Bóg w różnym czasie powołuje ludzi do winnicy tj. do królestwa łaski i zbawienia. Jednych o szóstej rano tj. od dzieciństwa, innych w wieku dojrzałym, innych pod wieczór ich życia, nawet na łożu śmierci. Wszystkich nagradza jednakowo: po denarze. Dlaczego? Bóg ocenia inaczej niż ludzie. Oni liczą z zegarkiem w ręku, z miarą i wagą. Bóg ma inną miarę. Bóg jest miłością; rozdziela pełnymi rękami dobro, byle tylko człowiek nie odgrodził się od Niego chmurą złej woli. Wszystko co Bóg daje nie jest należnością, lecz łaską. Nagroda jaka czeka człowieka nie mierzona czasem, miarą i wagą, pochodzeniem i przywilejami, lecz jedynie dobrocią i miłością Pana. Bóg obdarzając człowieka nie tylko patrzy na zewnętrzne czyny, ale w głąb duszy ludzkiej. Ważny jest nie tylko czas trwania służby, lecz miłość, która każe służyć. Dla Boga każdy człowiek jest ważny i cenny bez względu na to, kiedy wchodzi do Królestwa Bożego. Na wszystkich oczekuje z miłością Chrystus.
Wszystko co Bóg daje jest darem i łaską. Na ten dar nie można sobie zapracować. Bóg nie może być naszym dłużnikiem. Wszystko co daje pochodzi z dobroci Jego serca. Takim Bożym darem jest Eucharystia. Z darowaną jednak łaską, z powołaniem do winnicy trzeba współpracować: w upale słońca, w pocie czoła. Królestwa niebieskiego nie zdobywa się staniem na rynku z założonymi rękami.

Szczęść Boże.