14 wrzesień 2008 r. Święto Podwyższenia Krzyża Świętego.

   

Krzyż centrum Zbawienia.

Moi Drodzy!
„… Odtąd Jezus zaczął wskazywać swym uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele   cierpieć,  że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie …”   (Mt 16,21).
Skarżył się też prorok Jeremiasz na swą misję proroka. On, który tak kochał swój naród, uważany był za zdrajcę narodu. On, który ostrzegał swych rodaków przed gorszą niewolą, z bólem powtórzył za Jobem: „Żałuję, że się urodziłem.  Był niejako „ściśniony z obu stron” podobnie jak św. Paweł. I za to wszystko, „stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają”.  Nie mógł jednak milczeć i pójść za głosem opinii rodaków. Musiał jako prorok przemawiać w imieniu Boga.
Misja Chrystusa była podobna. Z jednej strony wielka miłość do narodu wybranego i ludzkości, a z drugiej strony niezrozumienie i konflikt z tym narodem. Konflikt na tle królestwa. Wizje królestw nie zgadzały się z sobą. Naród marzył o ziemskiej potędze, a On głosił i zakładał wśród nich „królestwo nie z tego świata”. Miłość nieskończona do narodu, a w zamian – nienawiść.
Uwierzył Piotr i apostołowie w Jego Bóstwo i misję mesjańską na ziemi. Chrystus nie chce jednak pozostawić ich w błogim spokoju. Podkreśla cel swojego posłannictwa, mówi o Męce: „że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie, że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Piotr jednak nie mógł tego zrozumieć. Widocznie zbyt głęboko w nim były zakorzenione fałszywe pojęcia o Mesjaszu, tak że „począł Mu robić wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Nie pojął istoty i duchowej natury królestwa, które Chrystus zakładał na ziemi. Zbawiciel też z oburzeniem zwraca się do niego: „Zejdź mi z oczu, szatanie; jesteś mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie”.
Bronić się musiał Chrystus przed uczniem, jak bronił się przed złym duchem w czasie postu, który proponował Mu królestwa tego świata…
Nie dziwmy się Piotrowi, który uważał krzyż za zło i miał fałszywą wizję zbawienia. Dziwić winniśmy się raczej sobie, bo  trudno nam uwierzyć, że Krzyż, a nie żłóbek był celem przyjścia Chrystusa na świat. Nie góra Tabor czy góra Błogosławieństw, ale Kalwaria była głównym celem Jego ziemskiej wędrówki. Wiedział o tym dobrze Chrystus, do tego dążył, choć Jego ludzka natura wzdragała się. Nie było innej drogi rozwiązania w planie Bożym. Ponieważ z grzechem pierworodnym zapanowało na ziemi cierpienie i śmierć, Zbawiciel zatem przyjął naszą naturę wraz z tego typu konsekwencjami. Wziął to wszystko na siebie, by nas uwolnić od  grzechu. Stał się ofiarnym „Barankiem” za nasze grzechy, by uwolnić nas z pęt grzechu, by pokonać piekło przez śmierć swoją. Najsłabszy punkt ludzkości, jakim jest śmierć, stał się największym zwycięstwem. Największe unicestwienie
stało się największą przemianą. Klęska stała się triumfem.
Krzyż ma też być w centrum naszego życia i zbawienia. „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je”. Nie ma na świecie większej wartości niż zbawienie. Nie ma też odpowiedniej ceny na otrzymanie go. Nawet cierpienie i niesienie własnego krzyża przez całe życie, nie może równać się z tą zapłatą. Ale jest to jedyna cena, którą możemy zaofiarować. Ratowanie własnego ja, życia ziemskiego czy rzekomego szczęścia kosztem krzyża i zbawienia, może okazać się bardzo zgubne. Bo „co da człowiek w zamian za swoją duszę ?” Zbawiciel wysuwa ostateczny argument,  rozrachunek z Bogiem. „Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania”.
Prawdę tę przypominał zawsze Kościół swym wiernym. Przypominali swym życiem i śmiercią święci męczennicy wszystkich czasów.
„Ponosząc śmierć za wszystkich nas grzeszników uczy nas (Chrystus) swoim przykładem, że trzeba także nieść krzyż, który ciało i świat nakłada na ramiona tym, którzy dążą do pokoju i sprawiedliwości”,  mówi Sobór  Watykański II.

Szczęść Boże.