16.03.2008 r. Niedziela Palmowa Wielkiego Postu

  
  

Moi Drodzy!

W tygodniu, który idzie, zderzą się z sobą, w rozstrzygającym boju, światło i mrok, prawda i kłamstwo, miłość i nienawiść, życie i śmierć, tajemnica zbawienia z tajemnicą nieprawości.
Niedziela Palmowa jest jakby pierwszym krokiem w pełną kontrastów rzeczywistość Paschy.
Gdyby nam, ludziom posiadającym wyczucie „stylu” i tego, „co wypada”, polecono stworzyć ramy do już, już stojącej w drzwiach męki Pana, rozpoczęlibyśmy wszystko bardzo patetycznie i nastrojowo, wygaszając  stopniowo  zbędne  światła  i   radośniejsze  dźwięki,   by każdym słowem i każdym gestem podkreślić ważność i jedyność chwili.
A Jezus wsiada sobie zwyczajnie na pożyczonego osła i w gromadzie rozradowanych Galilejczyków wjeżdża, zalaną słońcem drogą, do miasta. Rozlegają się okrzyki: „hosanna!”. Powiewają gałęzie palm, co gorliwsi rzucają swoje szaty na drodze, jak to i u nas się robi, gdy czerwone chodniki słane są pod nogi wysiadających z samolotu dygnitarzy. Prawie wiosenny festyn.
Do tego weselącego się pod bokiem Jezusa orszaku zaproszeni zostajemy przez liturgię niedzieli Palmowej także i my. Nabożeństwo dzisiejsze rozpoczęto przecież od święcenia palm, od „hosanna” i od zawsze jakiejś tam skromnej procesji. Nie róbmy zdziwionej miny. Trzeba, abyśmy się weselili. To nic, że za chwilę odczytywać nam zaczną od ołtarza nie opis triumfalnego wjazdu, ale męki i śmierci Chrystusa. To nic, że świeżą zieleń niedzieli Palmowej zmrozi już za kilka dni chłód Wielkiego Piątku, a wołania „hosanna!” utoną w podyktowanym nienawiścią „ukrzyżuj!”. Pełną pogody i wiosennego słońca uwerturę do własnej śmierci napisał nie żaden pozbawiony wyczucia chwili kompozytor, nawet nie żaden z Ewangelistów. Napisał ją sam dla siebie i napisał ją dla nas, Jezus.
Dlaczego tak zrobił? Odpowiedzi nie otrzymamy dzisiaj. Odpowiedź da Wielkanoc. Dopiero w świetle Zmartwychwstania cała tragiczna rzeczywistość Wielkiego Tygodnia, jej pozorny bezsens i przegrana ukazują swoje prawdziwe, od wieków przez Boga zarysowane oblicze. Jest na tym obliczu ponownie słońce niedzieli Palmowej, jest „hosanna” tej niedzieli, splecione z „alleluja”, są znowu wyciągnięte do Jezusa ręce rozradowanych ludzi, którzy tym razem i wierzą, i wiedzą, że mają wśród siebie, a mają już na zawsze, swojego zwycięskiego Króla. Ale dwa, należące do siebie dni radości: niedzielę Palmową i niedzielę Wielkanocy, przedzieliła zarówno historyczna prawda, jak i liturgia Kościoła, Wielkim Tygodniem. Zaprasza do niego czytany dziś od ołtarza opis męki i śmierci Chrystusa.
Chrystus przeszedł do swojej chwały przez krzyż. Nie inna droga pisana jest i nam. Tylko Bóg wie, przez ile trudów, zniechęceń i wewnętrznych rozdarć, przez ile zwątpień a nawet rozpaczy przyjdzie chrześcijaninowi w życiu przejść, zanim od „hosanna” niedzieli Palmowej – a hosanna znaczy: „Ty niesiesz nam zbawienie” – dobrnie do własnego, wielkanocnego „alleluja”: „Tyś przyniósł mi zbawienie”.
Dobrze więc, jeżeli przez cały Wielki Tydzień, a już szczególnie przez jego trzy ostatnie dni, trwamy na modlitwie i czuwaniu przy cierpiącym za nas i dla nas Jezusie i uczymy się od Niego tego, co najtrudniejsze: wierności sobie i wierności Bogu. Dobrze, jeżeli w tym czasie oczyszczamy własne serce, wyrzucamy z niego mrok i zło, jednamy się z ludźmi i gest przebaczenia znajdujemy nawet dla wroga.
Niech jednak całą tę drogę przez mękę, w którą wejdziemy za Jezusem – i w liturgii Wielkiego Tygodnia, i w życiu – nieustannie opromienia światło zapalone przez ewangelię u jej początku i u jej końca. Niech cichnące „hosanna” niedzieli Palmowej przechodzi zwolna, ale od razu, bez pustych taktów, w które wcisnąć się może smutek, lęk czy zwątpienie, w wielkanocne „alleluja”. Tajemnica Paschalna jest w swojej najgłębszej treści tajemnicą radosną, pomimo krzyża, pomimo śmierci i grobu, które nieodłącznie do niej należą. Do tej radości zaproszono i nas. „Oto postawiłem jako dar przed tobą drzwi otwarte, których nikt nie może zamknąć” – mówi Chrystus z Apokalipsy św. Jana do biskupa Kościoła w Filadelfii. Są to drzwi w możliwość. Otwarte, zapraszające drzwi w szansę. Drogi nie zamyka już nic, a mrok, nawet długiej sieni, tym wyraźniej ukazuje światło płonące u jej końca. Zróbmy krok przez te drzwi. Niedziela Palmowa mówi już naprzód, że będą to drzwi prowadzące w Radość.

Szczęść Boże.