02.03.2008 r. V Niedziela Wielkiego Postu

    
Idę, aby go obudzić.

Moi Drodzy!
Prorok Ezechiel przebywa na wygnaniu nad brzegami Kebaru. Patrzy na rozciągające się przed nim równiny babilońskie, które stały się jednym wielkim cmentarzyskiem kości jego deportowanych rodaków. W proroczej wizji wypowiada zapowiedź Jahwe: „Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój i wiodę was do kraju Izraela”.

Chodzi o powrót z niewoli, odnowę narodową i społeczną, nową solidarność Ludu Bożego… Dokona się to dzięki Duchowi, którego Jahwe tchnie w lud swój, „byście żyli”.
Takim wołaniem o Ducha życia i zmartwychwstania jest psalm 129: „Z głębokości wołam do Ciebie, Panie, Panie, wysłuchaj głosu mego!…”. Wraz z Izraelem w niewoli wołamy i my z głębokości naszych grobów, śmierci, beznadziei, rozpaczy, grzechów, cierpienia, zniechęcenia, przeciętności, słabości…
Wołamy o „Ducha Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych”. Albowiem jeżeli otworzymy się na Jego Ducha, „to Ten, co wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha”.  Ale Duch Boży nie zdoła obdarzyć nas życiem po śmierci, jeśli już dzisiaj nie żyjemy według Niego. „Żyć według ciała” znaczy samemu sobie wystarczać i samemu się zabawiać, jak Adam i obserwanci prawa kanonicznego w judaizmie.  „Żyć według „ducha” to ujrzeć w sobie pustkę i otworzyć się na dar, na życie, na niespodziankę… To już dzisiaj z martwych powstać.
To „dzisiaj” podkreśla mocno Jezus. Kiedy mówi Marcie: „brat twój zmartwychwstanie”, rozumie on tę obietnicę w sensie czysto eschatologicznym: „wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym”. Jezus wtedy koryguje: „Ja j e s t e m  zmartwychwstaniem i życiem”. Jestem już teraz, dzisiaj, nie dopiero po śmierci człowieka. Dla każdego, kto we mnie wierzy, kto mi się oddał i kto mnie przyjął, jestem tu, na ziemi i po śmierci życiem i zmartwychwstaniem… „Wierzysz w to?”.
Aby ta piękna teoria stała się rzeczywistością, Jezus wyrusza ku Jerozolimie: „Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić”. Idzie na śmierć, aby i mnie, którego kocha nie mniej niż Łazarza, obudzić, obdarzyć życiem. Chodzi o śmierć, nie ma wątpliwości: „Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć” – stwierdza z desperacją i nie bez czarnego humoru Tomasz. Ta śmierć zresztą wychodzi Jezusowi naprzeciw w osobie zmarłego przyjaciela. I już przy jego grobie ogłosi Jezus słowem i czynem zwycięstwo nad swoją śmiercią – i naszą. Zwycięstwo, którego zakosztujemy nie tylko przy naszej śmierci: już dzisiaj kosztujemy „jak słodki jest Pan”.
Ale by stał się On naszym „zmartwychwstaniem i życiem”, musimy z Nim wkroczyć do Jerozolimy, z Nim współcierpieć, z Nim współumrzeć. Dlatego obchodzimy ten Wielki Post, wkraczamy w okres Męki Pańskiej, przeżywamy doroczne przygotowanie paschalne, które staje się dla nas Paschą już teraz, w tym momencie, kiedy Panu uwierzymy, kiedy jednamy się z Nim i ludźmi w sakramencie pojednania, kiedy karmimy się i poimy Jego Ciałem i Krwią, kiedy dzielimy się z innymi Jego miłością…
„Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie”. Uwierzmy, że nie ma takiego grobu, takiego grzechu, takiego dna, takiego stanu, z którego nie podźwignęłaby nas moc i miłość Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana, Przyjaciela człowieka. Wielkanoc jest dla każdego. Także dla mnie.

Szczęść Boże.