18.11.2007 r. XXXIII Niedziela Zwykła

    

     Przyjdzie po raz drugi.

Moi Drodzy!

Do przepełnionego ludźmi więzienia przyprowadzono jeszcze jednego zagadkowego więźnia. Sam dobrowolnie oddał się w ręce straży. Po pewnym czasie wśród więźniów zaczęła się rozchodzić zdumiewająca wieść, że ten nowo przybyły potrafi wyprowadzić z więzienia każdego, kto chce być uwolniony. Stawia tylko jeden warunek, trzeba mu całkowicie zawierzyć. Droga, jaką proponuje jest trudna, prowadzi przez śmierć. Obawiać się jednak nie należy, bo on potrafi nawet umarłym przywrócić życie. Co więcej, gwarantuje, że poza murami więzienia wszystkich wyzwolonych wprowadzi w nowe, wspaniałe, szczęśliwe życie. Kto zaryzykuje i pójdzie za nim?
Jedni zawierzyli zagadkowemu więźniowi i poszli za nim. Inni wykpili, wyśmiali zarówno jego, jak i tych, którzy mu zawierzyli. Wszystkich ich uznano za szaleńców. W myśl zasady „lepszy wróbel w garści, niż kanarek na dachu”, woleli nie ryzykować i zająć się wykorzystaniem życia w więzieniu. Ostatecznie do wszystkiego można się przyzwyczaić, do więzienia także.
Więzienie to świat doczesny. Dziwny więzień, który dobrowolnie na ten świat przyszedł, to Syn Boży – Chrystus. Przyszedł w ukryciu, podobny do wszystkich pozostałych więźniów. Urodził się, jak każdy inny człowiek, cierpiał jak inni ludzie, nawet śmiercią nie różnił się od nas. Zastanawiały jednak Jego słowa mówiące o życiu wiecznym, zdumiewały Jego czyny, przerastające możliwości zwykłych śmiertelników, najbardziej zmuszała do refleksji wieść o Jego zmartwychwstaniu.
Od przyjścia Syna Bożego na ziemię, jako więźnia, upływa już dwadzieścia wieków. Jedni ludzie ryzykują, wierzą Mu i idą za Nim krok w krok, aż do progu śmierci, który przekraczają z nadzieją zmartwychwstania do nowego życia. Inni nie ryzykują, liczą tylko na życie doczesne.
Upływają wieki, a w murach więzienia wieść o Jego pierwszym tajemniczym, ukrytym, nierozpoznanym przyjściu krzyżuje się z wieścią o Jego drugim przyjściu w Boskim majestacie chwały. Syn Boży przyjdzie jeszcze raz na ten świat, ale już nie w ukryciu, nie jako więzień, lecz jako Pan i Bóg. Przyjdzie nagrodzić tych, którzy w Niego uwierzyli. Zjawi się na ziemi w otoczeniu wybawionych. Ukaże wszystkim bogactwo, chwałę i szczęście tych, którzy uwierzyli Jego słowom.
To będzie godzina szczęścia i rozpaczy. Szczęścia tych, którzy zaryzykowali i uwierzyli Chrystusowi zaraz po pierwszym Jego przyjściu, a rozpaczy dla tych, którzy nie zaryzykowali, nie wyciągnęli ręki po inne, nowe życie i zostali przy trosce o rzeczy doczesne.
Wiara jest ryzykiem. Nie jest to jednak wielkie ryzyko. Opiera się bowiem na słowie Boga, a On nigdy nikogo nie wprowadził w błąd. Kto Bogu zawierzy, kto Mu ufa, nigdy nie będzie zawiedziony. W tej sytuacji ryzyko wiary staje się wielką pewnością. Stanowimy grono ludzi, którzy zaryzykowali. Uwierzyli Chrystusowi. Czy dziś idziemy za Nim ochotnie i wytrwale? Czy nie marudzimy? Czy nie oczarowała nas doczesność? O które życie bardziej się troszczymy: doczesne czy wieczne?
Szczęść Boże.