19.08.2007 r. XX Niedziela Zwykła.

  

Niech królestwo pokoju i miłości zawsze trwa na świecie i w sercach naszych.

Moi Drodzy!

Woda i ogień to symbole życia i śmierci. Woda oczyszcza i orzeźwia, ale może także niszczyć i zabijać. Ogień ogrzewa, spala przeróżne składniki i przemienia je, jest nieocenionym darem. Ale ogień „przeprowadza” także sąd: oczyszcza i spala to, co nie powinno dłużej istnieć. Również katastrofa może być czymś więcej niż zniszczeniem i zagładą. Może przynieść odmianę, zapoczątkować coś nowego. Klęska, zagłada, nieszczęście, jeżeli człowiek jest w stanie zrozumieć je i zgodzić się na nie, mogą okazać się ratunkiem dla niego i wielu innych stworzeń.

Pierwsze czytanie mówi o niezwykle trudnych czasach, w których żył i działał prorok Jeremiasz. Często dochodziło do nieporozumień między prorokiem a przywódcami narodu, chociaż król Sedecjusz sprzyjał Jaremiaszowi. Był jednak zbyt chwiejny i słaby, aby zapewnić mu na stałe bezpieczeństwo. W czasie oblężenia Jerozolimy prorok wzywał do poddania miasta, zapewniając, że wówczas wszyscy ocaleją. Doradcy króla byli innego zdania. Wierzyli w pomoc Egiptu i ostateczne zwycięstwo. Prorok, posłuszny rozkazowi Bożemu, obstawał przy swoim. Rozbieżność zdań stała się przyczyną prześladowań, jakie go spotkały. Zarzucano mu brak patriotyzmu i działanie na szkodę narodu. Wierność powołaniu i rozkazowi Boga uczyniła go obcym dla swoich. Przeciwnicy proroka postanowili go zabić. Wymogli zgodę króla i spuścili Jeremiasza do cysterny, czyli zbiornika na wodę deszczową, z której już wybrano całą zawartość, pozostawiając na dnie tylko nieco błota. Pusta cysterna znajdowała się w strzeżonym pilnie dziedzińcu i nikt do niej nie zaglądał. Zanurzonemu w błocie na jej dnie, groziła śmierć głodowa, tym bardziej, że w oblężonym mieście brakowało już chleba. Ale Bóg uratował Jeremiasza. Na dworze królewskim znalazł się sprzymierzeniec, z pochodzenia Etiopczyk Kuszyta. (Etiopia w Biblii „Ziemia Kusz” ). Gdy opadła fala pierwszego wzburzenia i o proroku prawie zapomniano, ów przyjaciel uzyskał zgodę króla na wyciągnięcie Jeremiasza z cysterny. Biblijne opowiadanie o Jeremiaszu ukazuje jak inne są myśli Boga od myśli ludzkich. Rodacy Jeremiasza, wierzący w tego samego Boga, nie przyjęli Jego orędzia i nie okazali posłuszeństwa Bogu. Podobne sytuacje mają miejsce i dzisiaj: papież, biskupi kapłani głoszą naukę Bożą, jak Jeremiasz, a władze państw mają inne zdanie, przyziemne i też pozbywają się niewygodnych: chociażby wspomnieć u nas w Polsce, aresztowanie księdza Kard. Prymasa Polski Stefana Wyszyńskiego, biskupów katowickich, wielu księży, zamordowanie księdza Popiełuszkę i wielu innych.

W świecie dzieje się podobnie – raz po raz słyszymy o zabójstwach księży czy sióstr zakonnych. Autor II czytania, św. Paweł – odwołuje się do licznych przykładów wiary, o których pisał w poprzednim rozdziale. Wspominał tam Abla, Henocha, Noego, Sarę, Izaaka, Jakuba, Józefa, Mojżesza, Dawida, Samuela i podkreślał, że wiara, którą się wyróżnili pozwoliła im przetrwać najcięższe chwile i znieść największe cierpienie. Sądził, że ich przykład stanowić powinien zachętę dla chrześcijan, do wytrwania w dobrym życiu, do unikania grzechu, do walki ze złem. Przede wszystkim jednak życie Jezusa, który doszedł do chwały, prowadzonej przez krzyż, a w szczególności rozważanie wrogiego nastawienia, z jakim Jezus zmagał się za swego życia na ziemi, powinno zachęcać chrześcijan jerozolimskich, do stanowczego opierania się złu; powinien to czynić nawet w najtrudniejszych chwilach, tym bardziej, że jak dotąd nikt z nich, walcząc z grzechem, nie musiał w tej walce przelewać krwi, jak Jezus.1 nasza wiara musi być ugruntowana przez cierpienia. Nie muszą one jednak oznaczać śmierci męczeńskiej. Osobiste trudności, zimna a nawet wroga obojętność środowiska, wystawiają naszą wiarę na nie mniejszą próbę. Ale siłą naszej wiary i drogą poprzez doświadczenie jest Jezus Chrystus. On żył i cierpiał, aby sobie i nam utorować drogę do nieba. Ewangelia porusza podobną myśl, co I czytanie. Wbrew oczekiwaniu uczniów – Jezus zapowiada – że stanie się przyczyną rozłamu w świecie. Jezus oświadcza, że przyniósł na ziemię miłość (ogień) i że pragnie, aby ta miłość rozpaliła się na dobre. Pragnie też gorąco umrzeć „chrzest przyjąć”, aby dokonać zbawienia i objawić światu miłość Boga. Czyni więc wszystko, aby zapewnić ludziom zbawienie. A jednak mylą się apostołowie, jeśli sądzą, że Jego dzieło zapewni ludziom pokój, symbol i znak jedności. Tak niestety nie będzie. Zamiast jedności nastąpi rozłam. Jedni uwierzą w Jezusowe posłannictwo, a inni je odrzucą. I na tym dojdzie do głębokiego rozdziału. Jego rozmiary Jezus ilustruje rozbiciem rodziny, a więc samego korzenia społeczeństwa, w której dzieci wystąpią przeciwko rodzicom, a krewni i powinowaci wzajemnie przeciw sobie. Wstrząsający obraz rozłamu, Jezus ilustrował swoim słuchaczom, że Jego królestwo nie osiągnie swojej pełni na ziemi. Czytelnikom zaś Łukaszowej Ewangelii, którzy widzieli świat podzielony na wyznawców Chrystusa oraz niechrześcijan i chrześcijaństwo z trudem zakorzeniające się wśród Żydów i pogan – wyjaśniał, dlaczego nie wszyscy uwierzyli. Dodawał im także otuchy w trudnym położeniu, bo przecież to właśnie oni przez przyjęcie wiary w Jezusa Chrystusa, zostali duchowo odłączeni od środowiska, w którym spędzili całą młodość i przeszłość, zostali wyobcowani z niego, chociaż nadal w nim trwali. Stali się nie z tego świata, ale Chrystusowi, „Obleczeni w nowego człowieka”. Poniżenie Jezusa i Jego krzyż stanowią klucz do historii naszego zbawienia. Życie w atmosferze obcości jest życiem samotnym, wymaga hartu i odwagi. Wytrwanie w nim jest trudne, niekiedy przekracza siły człowieka, może złamać nawet najmocniejszych, zniechęcić i obudzić pragnienie powrotu do przeszłości. Na te trudne chwile otrzymują czytelnicy Łukaszowej Ewangelii zapewnienie, że Chrystus uczynił wszystko, aby Jego królestwo stwarzające dla nich atmosferę ” bycia u siebie i wśród swoich „, przyszło i że ono na pewno nadejdzie. Uczeń Chrystusa powinien być gotowy na wielkoduszne decyzje. A kiedy człowiekowi trudno, gdy załamuje się i chwieje, to niech woła do Pana słowami psalmu: Panie mój Boże, pospiesz mi na pomoc! Rozłam i miecz oznaczają powagę i trud bycia uczniem Chrystusa. Nie oznaczają ani wojny, ani nienawiści. Wręcz przeciwnie – uczą miłości, której miarą jest zniesione cierpienie.

Niech królestwo pokoju i miłości zawsze trwa na świecie i w sercach naszych.

Szczęść Boże.