22.04.2007 r. III Niedziela po Wielkiejnocy

    
POKÓJ  WAM – ZMARTWYCHWSTAŁ  PAN !  ALLELUJA!

Moi Drodzy!
Wierność.

Chwalcie Pana wszystkie narody,
wysławiajcie Go wszystkie ludy,
bo Jego łaskawość nad nami potężna,
a wierność Pańska trwa na wieki. (PS 117).

Jest to wyznanie wiary człowieka Starego Przymierza, wyznanie wiary w Boga, Boga Abrahama, Izaaka, Jakuba, w Boga wiernego sobie i człowiekowi, obietnicy miłości i życia.
Wiernego niezmiennie, nieodwołalnie.
W życiu każdego człowieka przychodzi moment decyzji, wyboru wartości, dla której warto żyć i za które warto umrzeć. Tych wartości, które nadają sens życiu i każdej jego chwili.
Dobrze wiemy, że gdy dokonamy tego wyboru i kiedy tak bardzo chciałoby się, by był on już na całe życie, to tak naprawdę, wszystko się dopiero zaczyna. Dokonawszy wyboru na wieki, każdego dnia wybierać muszę, wciąż na nowo.
„Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział Jezus: Czy kochasz Mnie ? I rzekł do Niego: Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Rzekł do niego Jezus: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz swe ręce, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. Pójdź na Mną” (J 21,17-19).
Znamy historię tego życia, historię Piotra. To co działo się wcześniej, ale i to, co wydarzyło się potem, poprzez zdecydowane „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,29)  aż po śmierć, którą uwielbił Boga. Znamy tę historię dorastania do wierności i trwania w niej.
W niedzielne popołudnie spotkałem dziewczynkę obok kościoła, opowiada ksiądz katecheta, miała wtedy 13 lat. Przystanęliśmy, zaczęliśmy rozmawiać. Ale  po krótkiej chwili powiedziała: Przepraszam, ale muszę już iść, żeby sobie zrobić zastrzyk. Jesteś chora? To coś poważnego?  Mam cukrzycę. I jakby nie było wokół nas przechodzących ludzi, hałasu ulicy, zaczęła opowiadać o swoim ojcu. Kocham go bardzo mocno. Kiedy byłam mała chętnie siadałam na jego kolanach, przytulałam się. Kochałam go, mimo że przychodził pijany. Ale kiedy zaczęłam dorastać zobaczyłam, jak bardzo tata jest chory.  Bałam się wracać do domu. Często modliłam się: Panie Boże, proszę Cię za mojego  tatusia żeby już nie pił. Ale nie było żadnej poprawy. Przed rokiem zaczęłam się modlić inaczej: Panie Boże, Ty wiesz, jak bardzo  go kocham. To ja wolę być chora, ale żeby tata wyzdrowiał, żeby wyrwał się z nałogu. Proszę księdza! Tata od roku bardzo się zmienił. Już nie wraca pijany, chodzi na spotkania AA, ma wiele  zainteresowań. Modlę się za niego, żeby  Pan  Bóg dał mu wiele siły do wytrwania! Powiedziała to tak po prostu, z uśmiechem na twarzy, szczęśliwa, że tata jest znowu z nią i mamą. Od roku. To nic, że od roku jest chora, że choroba pojawiła się tak nagle. Mogłaby się przecież skarżyć: Dlaczego Pan Bóg wysłuchał ją akurat wtedy dlaczego nie wcześniej? Dlaczego tak dosłownie? Nie! Była szczęśliwa. Miała znowu dom, rodzinę. A miała wtedy 13 lat.
Wierność. Dar, trwanie, trud, świętość… I znowu, można by bez końca opowiadać o ludziach wiernych, o misterium ich wierności.

„Boże, Panie, Ty wiesz, jak Cię kocham.
Wiem, że wybrawszy nawet raz na zawsze, na wieki,
Tak często, wciąż na nowo wybierać muszę.
Ty, Boże, jesteś Bogiem wiernym, niezmiennie.
ja lękam się swojej niewierności,
tej wielkiej i tej małej.
W Tobie, Boże, wszystko jest możliwe
proszę, umacniaj mnie w moich wyborach i trwaniu.
Boże, Panie mój, Ty wiesz jak Cię kocham.”. 

SZCZĘŚĆ BOŻE.