11.02.2007 r. VI Niedziela Zwykła

  

Błogosławieni …

...lecz biada wam …

Moi Drodzy!          
Nie zwykliśmy oglądać Chrystusa w roli oskarżyciela i gromiciela.  Zapamiętaliśmyraczej obraz Zbawiciela litującego się nad rzeszą ludzką i współczującego jej. Dlatego tak bardzo odpowiada nam początek dzisiejszej ewangelii, gdy to Chrystus schodzi z góry na dolinę. Gdy zstępuje jak gdyby ze swego niebiańskiego poziomu i wchodzi w tłum, zniża się do jego poziomu, a pełne dobroci słowa:  Błogosławieni… Błogosławieni w każdej sytuacji – nawet w tej najgorszej, granicznej – bo Bóg będzie waszym bogactwem, nagrodą i pocieszeniem. To wy jesteście owym drzewem, które rośnie wiecznie na brzegu rzeki, na terenie obfitującym w życiodajną wilgoć. Wy będziecie rodzić owoc stokrotny. Wy otrzymacie owoc zmartwychwstania Pańskiego – wieczne i szczęśliwe życie, życie Boże czyniące was dziećmi Bożymi. Po  słowach błogosławieństwa Zbawiciel wypowiada z kolei  „biada”. I to zapisał ewangelista Łukasz! On, niezrównany piewca Bożego miłosierdzia. Wolno nam  się spodziewać, że te surowe „biada” mocno złagodził, a pewnie też wiele ich pominął.
Skoro jednak nie pominął całkowicie, to dlatego, że na prawdę Chrystus je wypowiedział. Że i ten szczegół cechuje osobowość Chrystusa. Miłosierdzie Boże nie wyklucza surowości i stanowczości. Nakazy Pańskie są wymowne i zdecydowane. Takie są też obietnice Boże. Takie są również  zakazy i groźby.
Ważne są bardzo słowa św. Pawła apostoła o zmartwychwstaniu Chrystusa. Ukazują bowiem ten fakt jako podstawowy w chrześcijaństwie. Jego pierwszą, prawdą, którą się głosi, jest pierwszym wydarzeniem, od którego inne zależą. Przez ten fakt Chrystus „wylegitymował” się przed ludźmi, że jest Bogiem.
Przez ten fakt również wprowadził nas w stan nieśmiertelności. Gdyby zmartwychwstanie Jezusa nie było faktem, bez treści i fundamentów byłaby wiara nasza  i bez sensu byłoby nauczanie apostolskie.
Bóg jest Miłością i Miłosierdziem. Bóg jest Sprawiedliwością. Jest Przebaczeniem. Jest też Karą. Nie można wiedzieć, jaki liczbowy stosunek istnieje między jedną rzeczywistością a drugą. I jak człowiek nie wie, czy w danym momencie jest winien kary czy nagrody, tak też nie wiadomo, jaki Bóg teraz się objawia wobec mnie i innych. Trzeba jednak wierzyć, że On wciąż schodzi z góry na dolinę, by przez swe błogosławieństwo  wynieść człowieka na te wyżyny, które ludzkości ukazało Jego Zmartwychwstanie.

SZCZĘŚĆ BOŻE.