30 .07.2006 r. 17 Niedziela Zwykła.

BŁOGOSŁAWIENI

Moi Drodzy!

Kto ma chleb codzienny, może spokojnie żyć. Kto stale drży, czy jutro będzie miał co do jedzenia, ten żyje nie w ubóstwie, lecz w nędzy. Chrystus w swoim kazaniu na Górze głosił: „Błogosławieni ubodzy…”.
Nędza zaś jest skandalem, który powinien być wyrzutem sumienia i wstydem dla rządzących, u których troska o stopę życiową poddanych jest na szarym końcu w ich ekonomii w zarządzaniu dochodem narodowym.
Ludzie, których Jezus nakarmił w cudowny sposób, nie żyli w nędzy.
Chcieli posłuchać Jego nauki, osobiście przeżyć słowa płynące z ust samego Chrystusa. Zaryzykowali więc i byli gotowi nawet pościć przez jeden czy dwa dni.
Ludzie ci nie byli świętymi, nie wiedzieli nawet co to jest wiara, której Jezus od nich wymagał, a nawet żądał. Nakarmił ich dając im znak, który miał ułatwić im uwierzyć w to, co Chrystus oznajmiał o zbawieniu ludzkości.
Cudowne rozmnożenie chleba jest i dla nas znakiem, który ma pogłębić naszą wiarę. Dar chleba, to znak czasów  mesjańskich, a ich cechą charakterystyczną jest jego obfitość.
Cud manny na pustyni, rozmnożenie chleba przez proroka i Jezusa nie są powiązane z sobą tylko jakimś podobieństwem.
Są one coraz doskonalszą katechezą eucharystyczną, wprowadzającą nas  w zrozumienie Chleba Eucharystycznego.
Cud rozmnożenia chleba  miał  przygotować ludzi  na  cud  nieskończenie większy!
Cud, który  powtarza się  na naszych  ołtarzach.  Jest  tak  wielki,  że  żaden  umysł ludzki nigdy go nie pojmie.
Tu  w  najuroczystszym  momencie, niebo się otwiera  i  Jezus  schodzi  na  ołtarz. Mamy Ciało Chrystusa  pod  postacią  Chleba. Pan  widzi rzesze,  poznaje,  że  są głodni.  Miłosiernie  ich  żywi  nie tylko  z  powodu swojej dobroci, lecz   i  swojej potęgi. Na cóż przydałaby się sama dobroć, gdyby nie było chleba, którym nakarmiła się wielka rzesza?
Gdyby dobroci nie towarzyszyła potęga, owa rzesza pozostałaby głodna.
Co  niedzielę, a w mniejszych  grupach nawet codziennie gromadzimy  się w kościele, by uczestniczyć w Eucharystii. Chodzi tutaj o zgromadzenie, na którym wierni słuchają słowa Bożego, modlą się i dziękują Bogu za odkupienie, którego dostąpili w Jezusie Chrystusie. Uczestnicząc bowiem w tych obrzędach z głęboką wiarą i aktywnie, uświadamiamy sobie, że stanowimy zgromadzenie ludu Bożego, oraz że mamy obowiązki wynikające z przynależności do niego. Kościół nie może zapomnieć o tym, że jest jak gdyby sakramentem Boga, to jest znakiem zewnętrznym ustanowionym Przez Chrystusa, aby objawić światu miłosierdzie Boga. Zadaniem Kościoła jest więc uobecniać i czynić niejako widzialnym Boga Ojca i Jego Syna przez nieustanne odnawianie się i oczyszczanie pod kierunkiem Ducha Świętego.
Dlatego wspólnoty chrześcijańskie zwane parafią, powinny prowadzić życie godne powołania, jakie otrzymały, aby wywiązać się z zadania powierzonego im przez Boga. Msza święta jako celebracja całej parafii powinna więc zajmować w życiu Kościoła miejsce centralne i tak rzeczywiście u nas w Polsce jest.
Kapłan odprawiający Mszę świętą kilka razy zwraca się do wiernych z pozdrowieniem: Pan z wami. To pozdrowienie przypomina nam, że Chrystus jest obecny wśród nas i to w różny sposób:
1. Chrystus jest obecny w zgromadzeniu wiernych: „Gdzie są dwaj lub trzej zebrani w imię moje, tam jestem wśród nich. Gdy się zbieramy na Eucharystię tworzymy widzialną cząstkę mistycznego Ciała Chrystusa.
2. Chrystus jest obecny w osobie kapłana, gdy ten przewodniczy wiernym, a w sposób szczególny jest w nim obecny, gdy dokonuje przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa.
3. Chrystus jest obecny w swoim słowie, albowiem On Sam przemawia, gdy w kościele czyta się Pismo św.. W części Mszy świętej zwanej liturgią słowa słyszymy w ciągu trzech lat wszystkie ważniejsze części Pisma świętego Starego i Nowego Testamentu.
O Nim jest mowa w Starym Testamencie.  On mówi przez Apostołów  i Ewangelistów w Nowym Testamencie. Dlatego staje się obecny jako Nauczyciel, gdy  w  kościele Czyta się Pismo święte.
4. W Eucharystii Chrystus jest obecny w sposób najpełniejszy, jako Bóg i człowiek, pod postaciami chleba i wina.
Pod tymi postaciami Chrystus jako kapłan i ofiara składa sam siebie w ofierze za całą odkupioną ludzkość związaną z Bogiem nowym przymierzem  i  oddaje się na pokarm duchowy swoim wiernym.
Zadajmy sobie pytanie:
Czy zdaję sobie sprawę z wielkości daru i zaszczytu, jaki mnie spotyka, gdy dzwony kościoła zapraszają mnie na Mszę świętą, na spotkanie z Chrystusem i całą wspólnotą parafialną, przy łamaniu chleba?
Jeżeli w ten sposób będę rozumiał Mszę świętą, na pewno nigdy jej nie opuszczę i z niecierpliwością będę oczekiwał niedzieli, spotkania z Chrystusem. 

Amen.

SZCZĘŚĆ BOŻE.