ALLELUJA ALLELUJA
Ojciec Stanów Zjednoczonych, Jerzy Waszyngton, powiedział o fladze amerykańskiej: „Wzięliśmy gwiazdy i błękit z nieba, czerwień z naszego macierzystego kraju, a białe pasy symbolizować będą przez pokolenia odłączenie i wolność”.
Wymowę ma i nasza flaga polska. Biel u góry jest symbolem naszej wiary i ideałów, a czerwień symbolem ofiar składanych w ciągu wieków dla tych ideałów.
Gdy patrzymy na flagę, widzimy w niej symbol narodu czy danego państwa. Wymowę mają i fakty, które przeżywamy, słyszymy lub czytamy o nich w pra-
sie.
Wszystkie kraje demokratyczne przeżywają kampanię przed wyborami nowego przywódcy. Nie zawsze i nie wszystkim znana jest zakulisowa gra polityczna przed wyborami. Ale zawsze partiom i kandydatom chodzi o wielką ilość zwolenników i o jedność. Robi się niemal wszystko, by grupy etniczne, wyznaniowe i społeczne, łączyły się w jeden wielki blok. Nie brak mówców, a kandydaci wysuwają swój bogaty program. Program, który by odpowiadał ogółowi, dobru kraju, polityce wewnętrznej i zewnętrznej.
Ta kampania jest słabym odbiciem i symbolem innej „kampanii”, jaką przeprowadzał Chrystus tu na ziemi. Całe Jego życie, nauczanie, cuda, śmierć, Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie – to jakby wielka „kampania” zbawienia świata. Widoczne jest to szczególnie w liturgii Słowa okresu Wielkanocy. Chrystus zdaje się robić wszystko, by przekonać, utwierdzić i zjednoczyć wszystkich z Nim samym oraz ich między sobą, „aby tak jak My stanowili jedno”. Jak On zjednoczony jest z Ojcem niebieskim, tak Jego wyznawcy winni być zjednoczeni ze sobą.
W pierwszym rzędzie najbardziej zależy Chrystusowi na apostołach i ich nas
tępcach. Przecież to oni mają głosić Jego Ewangelię. Oni mają przedłużać Jego obecność w sakramentach i w Najświętszej Ofierze Mszy. W nich i przez nich ma być uwielbiony On i Ojciec. Oni też potrzebować będą więcej łask i pomocy, bo wystawieni będą na większe pokusy, ataki i prześladowania. Od ich wiary, zjednoczenia i świętości zależeć będzie rozwój Kościoła.
Zrozumiała więc jest prośba Chrystusa: Już nie jestem na świecie, ale oni są „jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, aby tak jak My stanowili jedno. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie”.
Zapytajmy samych siebie – co zrobiliśmy ze swej strony, by kapłani byli dobrymi kapłanami. Oni nie spadają z gwiazd, ale są z ludzi brani, dla ludzi bywają ustanawiani w sprawach odnoszących się do Boga (por. Hbr 5,1). Czy modlimy się za nich ? Czy przynajmniej szanujemy ich jako ludzi? A może przeciwnie. Mamy całą litanię wymówek i tłumaczeń dla siebie, ale nawet odrobiny życzliwości czy zrozumienia dla nich. Potrafimy im dokuczyć i wytknąć wszystko, najmniejsze potknięcie. Nikomu innemu – tylko im. To również zniechęca innych do wstępowania w szeregi kapłańskie.
Aby wszyscy stanowili jedno.
Zbawiciel modlił się nie tylko o jedność apostołów, ale i o jedność całej ludzkości. Ta jedność napotykała i napotyka na wielkie przeszkody. W samym Kościele doszło do rozłamów. Setki wyznań chrześcijańskich przyznają się do tego samego Chrystusa, a jednocześnie zwalczają się wzajemnie…
„Czyż to możliwe – mówił patriarcha Atenagoras – byśmy ostatecznie godzili się ze zgorszeniem podziału i niezgody chrześcijan… Duch Święty, rozdawca charyzmatów, wezwał nas wszystkich do jedności”…
A w świecie ? Przecież dzieje ludzkie to poniekąd jedno pasmo wojen, niezgody, podziałów…
Ktoś obliczył, że w ciągu niespełna 6 000 lat rozegrało się na świecie ponad 14 000 wojen, w których zginęło ponad trzy i pół miliarda ludzi, nie licząc strat materialnych i upadku moralności.
Nie bądźmy jednak pesymistami. Modlitwa Chrystusa nie może być bezskuteczna. Wprawdzie jedność i pokój uzależnione są od dobrej woli ludzkiej, ale przecież ludzkość – mimo wszystko – zmierza do jedności swoimi tęsknotami i osiągnięciami. Przecież każde spotkanie naukowe czy sportowe, religijne czy świeckie, jest jakimś drobnym wkładem w jedność świata. Każdy kataklizm czy katastrofa budzi w nas chęć niesienia pomocy, współczucia. Każda Msza św. i wspólna modlitwa jest realizowaniem Jego modlitwy, „aby stanowili jedno”.
SZCZĘŚĆ BOŻE.