05 marzec 2006 r. I Niedziela Wielkiego Postu


„Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”
Moi Drodzy
Wielką próbą rozpoczęła się historia ludzkości. Na próbę wystawiony był zarówno Adam jak i Chrystus. Pierwszy w raju – drugi na pustyni. Egzaminatorem  był zły duch.
Na próbę wystawiony był naród izraelski na pustyni. Poprzez pustynię musiał iść zanim doszedł do Ziemi Obiecanej. Poprzez pustynię musiał iść prorok Eliasz. Pustynia też była miejscem przygotowania dla Jana Chrzciciela,  poprzednika Mesjasza.
Adam uległ szatanowi  –  Chrystus go zwyciężył.
Pierwszy sprowadził katastrofę  –  drugi zbawienie.
Życie każdego z nas też jest wielką próbą. Wystawieni jesteśmy na egzamin życiowy, na walkę. Życie nasze wydaje się być nieraz pustynią, a my pielgrzymami do Ziemi Obiecanej  – niebieskiej Ojczyzny. Celem tego życiowego egzaminu – to kształtowanie swej osobowości na wzór  Chrystusa.
Bowiem – jesteśmy zdeformowani.
Malarz meksykański A.D. Siaueiros pozostawił nam obraz Nasze czasy. Na obrazie tym widać ludzką sylwetkę o zamazanej, niewyraźnej twarzy, muskularnych ramionach i wyciągniętych rozpaczliwie dłoniach. Wyciągnięte puste ręce są potężne. Umieszczone na pierwszym planie obrazu zdają się żebrać o litość i pomoc.
Wielka moc i puste dłonie – oto symbol współczesnego człowieka !
Jesteśmy wielcy i silni. Potrafimy panować nad przyrodą i zdobywać planety, a nie potrafimy panować nad sobą. Dysproporcja – między rozumem a mięśniami, między duchem a ciałem, między Bożą wizją szczęścia a naszą, między tym, co dokonujemy, a tym, czym jesteśmy…
I to jest chyba źródłem wielu naszych konfliktów i dramatów. Odczuwamy niezadowolenie z powodu dysonansu wynikającego z porównania kim jesteśmy a kim chcielibyśmy być. Najgłębszym naszym pragnieniem jest nieskończoność pod każdym względem, jednak szukamy jej w tym, co skończone i bardzo ograniczone. Zamiast starać się, by być kimś, chcemy tylko mieć, by zostać niczym.
Skutkiem tego jest niesmak i niedosyt, gonitwa i przesyt.
Zamiast wolności – niewola. Zamiast pokoju – bunt. Zamiast szczęścia – tragedia. Zamiast nieba – piekło już na ziemi. Bo rozum i wola są w służbie namiętności. Bo człowiek jest w służbie szatana. Bo został odwrócony porządek.
„Pasja, z jaką nowocześni ludzie szukają przyjemności, najlepiej dowodzi, że ludzie ci przyjemności nie znaleźli” – stwierdza biskup Sheen.
Przywrócić właściwy porządek.
Ten odwrócony porządek był powodem i skutkiem upadku ludzkości. Jest on powodem paradoksów dzisiejszego świata, jego tragedii i dramatów. Jest powodem, że jesteśmy wielką „krzyżówką” dla siebie i drugich. Ten odwrócony porządek spowodował pierwszy Adam, ale drugi – Chrystus go przywrócił, wskazał prawa.
Jakiż to porządek i prawa mają rządzić tą „krzyżówką”, której na imię człowiek ?
Pierwszym jest prawo postępu. Powołani zostaliśmy do tego Bożym nakazem: „Abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1,28). Powołani zostaliśmy do dzieła doskonalenia świata we wszystkich jego dziedzinach, wokoło siebie i w sobie. „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. „Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6,33).
Dzieło to wielkie, trudne i odpowiedzialne, ale mamy pomoc i wzór.
Mamy Chrystusa i Jego łaskę.
Drugie prawo tego porządku – to prawo harmonii i proporcji. Panuje ono wszędzie: w muzyce i sztuce, w kosmosie i mikrokosmosie, we wszechświecie i atomie. Panować musi i w człowieku. Ta harmonia była kiedyś w nas. Była to równowaga między ciałem a duszą, człowiekiem a Bogiem. Życie zmysłowe podporządkowane było rozumowi i woli; rozum i wola – Bogu; życie ziemskie skierowane ku wiecznemu.
Wreszcie obowiązuje tu prawo ofiary i poświęcenia. Bez niego nie może być mowy o zachowaniu poprzednich praw, szczególnie w stanie, w jakim się człowiek znalazł po grzechu pierworodnym.
W życiu trzeba zawsze z czegoś rezygnować. Rezygnuje uczeń i rzeźbiarz, artysta i gospodyni domu, uczony i robotnik. Rezygnują z niejednej przyjemności, z pieniędzy, z odpoczynku, by osiągnąć coś bardziej wartościowego. Rezygnować musi i katolik z niejednej przyjemności, by stać się kimś, a nie czymś, by wyrobić w sobie charakter i osobowość. „Bo kto chce zachować swe życie, straci je, o kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9,24). „Bo jeżeli będziecie żyli według ciała, czeka was śmierć. Jeżeli zaś przy pomocy Ducha uśmiercać będziecie popędy ciała – będziecie żyli” (Rz 8,13).
Rozwijajmy swą osobowość.
Jest to szczególne zadanie w okresie Wielkiego Postu. Zachęca do tego św. Piotr w dzisiejszym czytaniu: „Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, […] aby was do Boga przyprowadzić”.
Wprawdzie na naszą osobowość ma wpływ dziedziczność i otoczenie, wprawdzie nieraz czujemy lęk i zniechęcenie na widok wad i słabości, upadków i grzechów, a przecież obok wad mamy i zalety; obok braków – zdolności; obok złych skłonności – pomoc łaski Bożej.
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). Wady mogą stać się punktem zwrotnym, który przez pracę nad sobą ujawni najlepsze strony charakteru. Dowodem wynalazcy, artyści, sportowcy i święci… Trzeba tylko uwierzyć w Boga i w siebie. wyjść na pustynię ducha i samotności, by zdać egzamin życia, by zwyciężyć próbę.

SZCZĘŚĆ BOŻE.