02.10.2005 r. XXVII Niedziela Zwykła.

Niewdzięczna winnica

Moi Drodzy!

Dwa obrazy dwóch winnic stawia nam dziś Kościół przed oczy. Autorem pierwszej wizji jest prorok Izajasz. Autorem drugiej, Chrystus. Obie wizje odnoszą się do narodu wybranego, a pośrednio do nas.

Na przeszło siedem wieków przed Chrystusem prorok obrazowo maluje winnicę położoną na wzgórzu, pięknie oczyszczoną, uprawioną i pełną szlachetnych latorośli. Jest w niej wieża i kadź. Lecz ona cierpkie wydała jagody.

Gospodarz winnicy apeluje do mieszkańców Judy: Rozsądźcie, proszę, między mną a między winnicą moją. Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej ? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody ? Odpowiedź była prosta. Wie on, co uczyni. Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej. Rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię.

Współcześni Izajaszowi Izraelici rozumieli o kogo chodzi. Winnicą wybraną był naród izraelski. Był on świadom darów otrzymanych od Boga, począwszy od Abrahama aż do ostatnich czasów.

Każde dziecko izraelskie wiedziało o cudownym wyprowadzeniu z Egiptu, o opiece na pustyni, o cudach, o wejściu do Ziemi Obiecanej i wielokrotnym wybawieniu z niewoli.

Każdy wiedział o przymierzu zawartym między Bogiem a Izraelem, o zobowiązaniach i karze grożącej za sprzeniewierzenie się Bogu. Prorok też nie szczędził słów pod adresem Judy.

Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemności na światło, a światło na ciemności, […] którzy się uważają za mądrych i są sprytnymi we własnym mniemaniu, […] bo odrzucili Prawo Jahwe Zastępów i wzgardzili tym, co mówił Święty Izraela (Iz 5,20-24)

Przypowieść Chrystusa o winnicy i o przewrotnych robotnikach jest przypomnie-niem i uzupełnieniem wizji poprzedniej. Gospodarz – Bóg, oddał winnicę w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Dzierżawcami są przywódcy duchowi Izraela.

W czasie zbiorów posłał swe sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś kamieniami obrzucili. Słudzy ci, to prorocy posyłani przez Boga.

Gospodarz jednak nie rezygnuje i posyła do nich swego syna. Lecz i jego spotkał podobny los. Bo chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili.

Słuchacze drugiej przypowieści rozumieli też jej sens. Wydali nawet wyrok na siebie. Na pytanie Chrystusa: Kiedy więc właściciel winnicy przyjdzie, co uczyni z owymi rolnikami ? Rzekli Mu: Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze. Zdawali sobie dobrze sprawę, że winnicą ową jest naród wybrany, a prorocy, sługami zabijanymi i znienawidzonymi. Nie chcieli się tylko domyśleć, że synem gospodarza jest nie kto inny, tylko On – Chrystus. I Jego czeka ten smutny los. Nie chcieli też wyciągnąć właściwego wniosku odnośnie do siebie samych, że są niewdzięczni i przewrotni w stosunku do Boga. Bóg jednak nie dał za przegraną. Okaże się sprawiedliwy. Naród zakończy tragicznie, a śmierć Chrystusa – Syna Bożego otworzy bramę innym dzierżawcom winnicy Bożej. Inne narody zajmą miejsce Izraela w królestwie Bożym.

Nie trudno chyba i nam dopatrzeć się podobieństwa między winnicą wybraną a nami, między Chrystusem a Jego wyznawcami. Winnicą wybraną jest i każda dusza chrześcijanina. Ileż łask, dobrodziejstw otrzy­mujemy od Boga. Przecież wszystko jest łaską: każda dobra myśl i natchnienie, kromka chleba i chwila czasu, promień słońca i oddech, wyrzut sumienia i cierpienie, spowiedź i Komunia święta. Nie sposób określić i wymienić wszystkich darów i łask otrzymywanych od Boga.

Bóg jest niedościgniony pod względem swej łaskawości i cierpliwości wobec ludzi. Zdobywa się na wszystkie sposoby, by duszę ludzką przy­ciągnąć do siebie, zatrzymać i uszczęśliwić. Jest niezmordowanym Po­szukiwaczem dusz ludzkich. A człowiek jest niezmordowanym ucieki­nierem przed Bogiem. Robi wszystko, by nie poddać się Jemu. Opiera się i co gorzej, występuje przeciw Stwórcy.

Brnie w grzechach z dnia na dzień, z roku na rok. Głuchy zdaje się być na wszystko. Kiedy jednak wyczerpią się wszystkie sposoby miłosierdzia i cierpliwości Bożej, wtedy koniec może okazać się tragiczny dla człowieka. Wtedy pozostaje tylko sprawiedliwość Boża…

Co robić, by epilog nie był tragedią ? Mówi o tym św. Paweł. O nic się zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przed­stawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem. Wiara i ufność względem Boga, pełnienie Jego woli na co dzień – to nasze zadanie.

Rezultatem tego – pokój Boży przewyższający wszelki umysł będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. Pokój we­wnętrzny, którego nam tak dziś brak, będzie nagrodą już w tym życiu.

SZCZĘŚĆ BOŻE.