18.09.2005 r. XXV Niedziela Zwykła.

Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi (Mt 20,16

Moi Drodzy!

Niezbyt przypada nam do gustu przypowieść o robotnikach w win­nicy. Różni o różnej godzinie powołani zostali do pracy, a wszyscy otrzymują tę samą zapłatę Trudno nam to pogodzić z porządkiem spra­wiedliwości i miłości Bożej. Zapominamy jednak o łaskawości i hoj­ności Bożej. Zapominamy o jakości, myśląc tylko o ilości. Podchodzimy do tego zbyt materialnie i po ziemsku. Bóg nie będzie nas nagradzał za to, żeśmy należeli do Kościoła katolickiego, za posiadaną metrykę chrztu czy ślubu kościelnego, nawet nie za ilość wysłuchanych Mszy świętych czy odmówionych modlitw. Nie. Nagradzać nas będzie za jakość i sposób należenia do Jego winnicy. Statystykami możemy osta­tecznie popisywać się wobec ludzi, ale nie wobec Boga. Bóg patrzy na serce, na intencje i motywy. Przyjacielu, – powie Chrystus nie czynię ci krzywdy. Weź co twoje jest i odejdź!

Przynależność do Chrystusa i Jego Kościoła jest łaską, a nie naszą zasługą. Powołanie o różnej porze do królestwa Chrystusa też jest łaską, nie zależy od nas. Od nas zależy odpowiedź na to powołanie, sposób należenia i wkład osobisty w dzieło, do którego zostaliśmy powołani.

Zachodzi pytanie, od czego zależy istotna różnica i co decyduje o wartości naszego życia w Kościele? Na czym polega owa jakość i spo­sób decydujący o nagrodzie i zasłudze?

Odpowiedź jest zasadniczo prosta.

To przede wszystkim – Zjednoczenie z Bogiem.

To stopień naszej miłości wobec Boga, opartej na wierze, a potwierdzonej miłością wobec bliźnich. Miłość sprawia, że obok siebie może mieszkać dwoje ludzi ochrzczonych, wierzących i praktykujących, w podobnych warunkach, nie różniących się niczym szczególnie, a w życiu wewnętrznym różniących się całkowicie. Jeden może być na szczycie świętości i doskonałości, a drugi zaledwie u progu tego życia.

O tej różnicy decyduje zjednoczenie z Bogiem. Tak jak różne mogą być stopnie miłości, tak też mogą być różne stopnie zjednoczenia z Bogiem. Bóg może być centrum i ośrodkiem wszystkich spraw i życia ludzkiego, a może być tylko dodatkiem do tego życia. Może wszystko obracać się tylko wokół Boga wprost lub pośrednio, a może też wszystko obracać się w życiu człowieka wokół jego własnego ja.

Potwierdza tę prawdę prorok Izajasz i św. Paweł w dzisiejszych czytaniach. Pierwszy zachęca wszystkich do szukania Boga i zbliżenia się do Niego: Szukajcie Jahwe, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki, jest blisko! Niech się nawróci (grzesznik) do Jahwe, a ten się nad nim zmiłuje, […] gdyż hojny jest w przebaczeniu.

Tym wszystkim, którzy chcą Boga widzieć, tłumaczyć i narzucają Mu swój sposób patrzenia czy myślenia, przypomina On: Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje nad waszymi drogami i myśli moje nad myślami waszymi.

Nie możemy zamykać Boga i Jego spraw w naszych ciasnych pojęciach. Nie możemy też posługiwać się naszą logiką wobec Niego, naszymi ziemskimi pojęciami Jego mierzyć. On nie jest rzeczą, ale i nie abstrakcją Jest Duchem, ale i Osobą. Jest Nieskończony, ale zarazem bardzo bliski. Jest Bogiem i Panem, ale i Ojcem najlepszym. I możemy jednoczyć się z Nim bardziej niż dziecko z matką, a matka z dzieckiem.

To zjednoczenie nie polega na więzach ciała, krwi, nawet nie na długich modlitwach czy należeniu do wszystkich stowarzyszeń kościel­nych, ale na wypełnianiu swych obowiązków wypływających z powo­łania, stanu, zawodu, przykazań; na wykonywaniu obowiązków życia codziennego w sposób nacechowany miłością.

Potwierdził to apostoł narodów św. Paweł, którego życie nie było ekstazą, ale pracą i cierpieniem, nauczaniem i zarobkiem, więzieniem i męczeństwem. Rezultatem jednak jego życia była radość zawarta w słowach: Dla mnie bowiem żyć — to Chrystus, a umrzeć — to zysk. Rezultatem był sam Chrystus […] uwielbiony w moim ciele. jak nam mówi.

A słowa te pisał apostoł z więzienia. Staje on wobec alternatywy. Nie wie co wybrać: życie czy śmierć. Pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele – to bardziej dla was konieczne. Paweł rozwiązał zagadkę życia i śmierci – przez życie i zjednoczenie z Chrystusem.

Bliżej Boga.

Kiedyś pijany kierowca przejechał dziecko. Dziecko zmarło. Rozżalony ojciec dziecka przyszedł do księdza i zawołał z goryczą: Gdzie był ten twój dobry i miłosierny Bóg, gdy mój syn został zabity ? On był właśnie tam gdzie był w czasie śmierci swego syna – odpowiedział kapłan.

Pierwszym źródłem i powodem naszych cierpień jest odgrodzenie się od Boga w życiu, skoncentrowanie się tylko na sobie, postawa sędziowska czy prokuratorska wobec Stwórcy, a nie dziecięca i synowska. Taka postawa prowadzi do dalszych cierpień i katastrofy…

Trzeba zawrócić z tej drogi.

Szukajcie Jahwe, gdy się pozwala znaleźć. […] Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania.

Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej Tylko zaufajmy więcej Bogu. Tylko jednoczmy się z Nim w codzien­nym życiu. Tylko niech On będzie centrum naszego życia. Tylko On niech będzie uwielbiony, czy to przez życie, czy przez śmierć.

SZCZĘŚĆ BOŻE.