04.09.2005 r. XXIII Niedziela Zwykła.

Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Pra­wa (Rz 13,10)

Moi Drodzy!

Rola proroków

Nadzwyczaj trudną rolę mieli prorocy w narodzie izraelskim.

Dziwni to ludzie ci prorocy – pisał o nich Daniel Rops.

Należą do przeróżnych środowisk, a psychika ich także różnorodna.

Amos – jest poganiaczem wołów, proletariuszem.

Ozeasz – to zwykły chłop o czu­łym sercu.

Izajasz – należy do klasy rządzącej.

Sofoniasz pochodzi z klasy królewskiej.

Jeremiasz jest synem kapłana.

Ale wszyscy oni do siebie podobni, albowiem życie ich cechuje doprowadzona do skrajności prostota. Nie zważają na światowe konwenanse. Ludzie na ogół nie lubią ich słuchać, przemawia bowiem przez nich groźna potęga

Prorocy podkreślali nowy porządek rzeczy. Z oburzeniem odrzucali nieprawości, piętnowali społeczny egoizm, a gromami, jakie nieraz ciskali, nie kierowała złość, ale miłość ku narodowi i żarliwość o chwałę Bożą. Wstrząsali nieraz sumieniami, wykorzeniali błędy, nawracali do Boga. Byli zjawiskiem odosobnionym w dziejach ludzkich. Byli bowiem regulatorami życia religijnego w Izraelu.

Takim synem człowieczym, wyznaczonym na stróża dla domu Izraela był i Ezechiel, żyjący blisko sześć wieków przed Chrystusem. I jego zadaniem było występnego sprowadzić z jego drogi, by nie ściągnąć na siebie odpowiedzialności za jego śmierć.

Z chwilą przyjścia Chrystusa skończyła się rola proroków. Miejsce ich w Kościele zajęli apostołowie, ich następcy i poniekąd wszyscy wyznawcy Chrystusa. Oni mają być i pełnić rolę regulatorów w życiu Kościoła i świata. Jeżeli Kościół Chrystusa ma być widzialną instytucją, złożoną z ludzi i dla ludzi przeznaczoną, musi też istnieć regulator życia, postępowania i działania społecznego. Musi być wspólna zasada postę­powania, fundament, na którym budować można dobro.

Jakiż to ma być ten Regulator życia w Kościele ?

W różnych społeczeństwach różne były regulatory i normy postę­powania. Zasadniczą normą było i jest prawo, ale obok niego domino­wał interes i korzyść materialna w tej lub innej formie.

Ta norma postę­powania prowadziła niejednokrotnie do niesprawiedliwości i krzywd społecznych czy osobistych. Inni wysuwali na czoło uświadomienie, wiedzę, w myśl powiedzenia: Oświata ludu dokona cudu. Wystarczy wiedza, by podnieść moralność społeczeństwa. Doświadczenie wykazało, że może być odwrotnie. Wiedza nie zawsze idzie w parze z moralnością. Wobec tego – humanizm, dobro społeczne ludzkości – mówią inni.

Lecz tu znowu wyznawcy tej zasady potknęli się o Górę Synaj, o Boga i Chrystusa. Bo czyż może być prawdziwy humanizm bez Boga bez zachowania Bożych przykazań ?

W Starym Testamencie regulatorem życia narodu żydowskiego było Prawo Mojżeszowe i Prorocy. A w Nowym Testamencie ?

Wskazał   i zostawił   nam   Chrystus   miłość   bliźniego.   Miłość oparta i związana jest z miłością Boga.

Kto bowiem miłuje bliźniego – mówi święty Paweł – wypełnił Prawo. Albowiem przykazania streszczają się
w tym nakazie: miłuj bliźniego swego jak siebie samego

Obliczono, że w świecie wyszło już ponad 35 milionów różnych praw. Ale zbrodni chyba było i jest coraz więcej. Spełnia się powiedzenie starożytnych Rzymian: Maxima lex maxima iniuria. Innymi słowy –

im więcej praw, tym więcej bezprawia.

Fundamentem godność ludzka

Jeżeli zapytamy, na czym ma się opierać ten regulator życia ludzkiego – miłość, to odpowiedź może być tylko jedna. Mianowicie ta, że każdy człowiek jest osobą, ma duszę i ciało. Za każdym człowiekiem stoi Chrystus. To jest wspólny mianownik i wiadoma. To jest kryterium i podstawa. Jeżeli się tego nie uzna, to bezcelowe są wszelkie reformy i sztuczne regulatory ludzkich stosunków.

Człowieka i jego godność osobistą miał na myśli Chrystus, gdy mówił o upomnieniu braterskim, w celu pozyskania swego brata. Sam dał wiele dowodów tego pozyskiwania i właściwego podejścia do człowieka.

Inaczej rozmawiał z Nikodemem, a inaczej z Samarytanką, inaczej zwrócił się do Zacheusza, a inaczej do jawnogrzesznicy. Inaczej do apostołów, a inaczej do faryzeuszów, do dzieci i rzeszy. Zawsze jednak z wielkim szacunkiem, zrozumieniem i miłością. Jeżeli nawet gromił, to nigdy ludzi, ale grzech. Takiej postawy i podejścia żąda On od nas wszystkich, bez względu na nasze godności, tytuły, stanowiska.

Człowieka trzeba rozumieć.

Żył podobno kiedyś na wschodzie pewien mnich, szanowany powszechnie, bo na wszystkie trudności umiał znaleźć odpowiednią radę.

Zapytano go raz o sposób ćwiczenia się w dobroci i życzliwości wobec innych.

Odpowiedź. brzmiała: Staraj się wejść za oblicze drugiego człowieka.

Trzeba starać się zrozumieć drugiego człowieka, wczuć się w jego położenie, przeżycia, trudności, zwłaszcza wtedy, gdy to oblicze nie jest zbyt pociągające. Nie trzeba się zbytnio spieszyć z wydawaniem sądu o innych. Nie trzeba bawić się w inkwizytorów, sędziów czy prokuratorów wobec innych, zanim ich nie poznamy, a nawet gdy znamy ich na wylot. Bo to bardzo łatwo bić się w cudze piersi zamiast w swoje Bardzo łatwo nawet zmiażdżyć człowieka, zniechęcić go do reszty i potępić. Ale za każdym człowiekiem stoi Chrystus, który powie:

Wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. (Mt 25,40)

SZCZĘŚĆ BOŻE.