28.08.2005 r. XXII Niedziela Zwykła.

Odtąd zaczął Jezus wskazywać swym uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć, […] że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie (Mt 16,21)

Moi Drodzy!

Skarżył się prorok Jeremiasz na swą misję proroka. On, który tak kochał swój naród, uważany był za zdrajcę narodu. On, który ostrzegał swych rodaków przed gorszą niewolą, z bólem powtórzył za Jobem: Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem! Dzień, w któ­rym porodziła mnie matka moja (Jer 20,14). Był niejako ściśniony z obu stron podobnie jak św. Paweł. I za to wszystko – stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają Nie mógł jednak milczeć i pójść za głosem opinii rodaków. Musiał jako prorok przema­wiać w imieniu Boga. Zaczął trawić moje serce jakby ogień nurtujący w moim ciele – wyznaje prorok.

Misja Chrystusa była podobna. Z jednej strony wielka miłość do narodu wybranego i ludzkości, a z drugiej strony niezrozumienie i kon­flikt z tym narodem. Konflikt na tle królestwa. Wizje królestw nie zga­dzały się z sobą. Naród marzył o ziemskiej potędze, a On głosił i zakładał wśród nich królestwo nie z tego świata. Miłość nieskończona do na­rodu, a w zamian – nienawiść.

Uwierzył Piotr i apostołowie w Jego Bóstwo i misję mesjańską na ziemi. Chrystus nie chce jednak pozostawić ich w błogim spokoju. Pod­kreśla cel swojego posłannictwa, mówi o Męce: że musi iść do Jero­zolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piś­mie, że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie.

Piotr jednak nie mógł tego zrozumieć. Widocznie zbyt głęboko w nim były zakorze­nione fałszywe pojęcia o Mesjaszu, tak że począł Mu robić wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Nie pojął istoty i duchowej natury królestwa, które Chrystus zakładał na ziemi. Zbawiciel też z oburzeniem zwraca się do niego: Zejdź mi z oczu, sza­tanie; jesteś mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie

Bronić się musiał Chrystus przed uczniem, jak bronił się przed złym duchem w czasie postu, który proponował Mu królestwa tego świata…

Nie dziwmy się Piotrowi, który uważał krzyż za zło i miał fałszywą wizję zbawienia. Dziwić winniśmy się raczej sobie samym, że po dwu­dziestu wiekach sądzimy tak samo. Nie dopasowaliśmy naszej wizji zbawienia do wizji Chrystusa. Trudno nam uwierzyć, że Krzyż jest w centrum zbawienia.

Krzyż, a nie żłóbek był celem przyjścia Chrystusa na świat. Nie góra Tabor czy góra Błogosławieństw, ale Kalwaria była głównym celem Jego ziemskiej wędrówki. Wiedział o tym dobrze Chrystus, do tego dążył, choć Jego ludzka natura wzdragała się. Nie było innej drogi rozwiązania w planie Bożym. Ponieważ z grzechem pierworodnym zapanowało na ziemi cierpienie i śmierć. Zbawiciel zatem przyjął naszą naturę wraz z tego typu konsekwencjami. Wziął to wszystko na siebie, by nas uwolnić od szatana i grzechu. Stał się ofiarnym Barankiem za nasze grzechy, by uwolnić nas z pęt grzechu, by pokonać piekło przez śmierć swoją. Najsłabszy punkt ludzkości, jakim jest śmierć, miał stać się największym zwycięstwem. Największe unicestwienie miało stać się największą przemianą. Klęska miała stać się triumfem.

Krzyż ma też być w centrum naszego życia i zbawienia. Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Nie ma na świecie większej wartości niż zbawienie. Nie ma też odpowiedniej ceny na otrzy­manie go. Nawet cierpienie i niesienie własnego krzyża przez całe życie, nie może równać się z tą zapłatą. Ale jest to jedyna cena, którą możemy zaofiarować. Ratowanie własnego ja, życia ziemskiego czy rzekomego szczęścia kosztem krzyża i zbawienia, może okazać się bardzo zgubne. Bo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Zbawiciel wysuwa ostateczny argument – rozrachunek z Bogiem. Albowiem Syn Czło­wieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania.

Prawdę tę przypominał zawsze Kościół swym wiernym. Przypomi­nali swym życiem i śmiercią święci męczennicy wszystkich czasów. Przypomniał ostatnio O. Maksymilian Kolbe.

Ponosząc śmierć za wszystkich nas grzeszników uczy nas (Chrys­tus) swoim przykładem, że trzeba także nieść krzyż, który ciało i świat nakłada na ramiona tym, którzy dążą do pokoju i sprawiedliwości – mówi Sobór (KDK 38).

Serce w centrum krzyża

Jedno z żeńskich zgromadzeń zakonnych poświęcone szczególnej czci Serca Jezusowego nosi na piersi krzyż metalowy. Pośrodku krzyża widnieje serce. Z jednej strony Serce Jezusa, po drugiej stronie Serce Matki Najświętszej. Widnieje też napis: Cor unum et anima una — (Jedno serce i jedna dusza).

Wymowny symbol umieszczony na sercu, na skrzyżowaniu nasze­go życia cielesnego i duchowego, naszych pragnień i tęsknot.

Serce Jezusa nadało wartość krzyżowi.

Nasze serce i miłość nadaje wartość naszemu krzyżowi.

SZCZĘŚĆ BOŻE.