17.07.2005 r. XVI Niedziela Zwykła.

Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa (Mt 13,30).

 Moi Drodzy!

 Kiedy w maju 1642 roku przybyła grupa Francuzów do Montrealu na czele z Pawłem de Chomedy i Maisonneuve, by założyć tu nowe osiedle pod górą Mont Royal, dla uczczenia tego faktu odprawiono 18 maja 1642 roku pierwszą Mszę św.

W czasie tej uroczystości ks. Vimont zwrócił się do tej niewielkiej grupy imigrantów i powiedział zna­mienne słowa: Wy jesteście tym ziarnem gorczycy, które rozrośnie się tu w przyszłości tak, że inne narodowości przybywać tu będą i znajdą schronienie.

Blisko trzy i pół wieku minęło od owego dnia. Słowa te spełniły się. Małe osiedle rozrosło się w wielką metropolię, a Montreal i Kanada stała się krajem, w którym dziesiątki narodowości, a wśród nich i Polacy znaleźli swoją drugą ojczyznę.

Coś podobnego, tylko w innych wymiarach, stało się z królestwem Chrystusa na ziemi, z Kościołem. Chrystus sam zapowiedział jego wielki wzrost.

Porównał On królestwo Boże na ziemi do ziarnka gorczycy. Wpraw­dzie ziarnko gorczycy nie wyrasta w olbrzymie drzewo, lecz tylko w duży krzew, ale porównanie to ma swą wymowę. Dowodem tego historia chrześcijaństwa choćby na przestrzeni pierwszych tylko wieków. Już w dzień Zesłania Ducha Świętego nawróciło się i przyjęło chrzest 8 tysięcy ludzi. Wkrótce nie tylko Palestyna, Grecja, ale i Rzym, stają się świadkami rozrostu Kościoła i szerzenia się Dobrej Nowiny.

Tertulian pisał: od wczoraj jesteśmy a wszystko, co macie, już zapełniliśmy – miasta, wyspy, kasztele, miasteczka, rady miejskie, nawet wojskowe obozy, cechy w Rzymie i na prowincji, pałace, senat, forum. […] Wam zostawiliśmy tylko świątynie.

Cały ówczesny świat, mimo dalszego istnienia pogaństwa, przesiąknięty został zaczynem Chrystusowym. Jego prawdą i miłością, spra­wiedliwością, pokojem i miłosierdziem.

Zaczyń chlebowy, o którym Zbawiciel mówi i do którego porównuje swoje królestwo i jego społeczny charakter, najlepiej obrazuje charakter tego królestwa. Jest ono dziwne. Nie ma granic czasu i przestrzeni; nie są istotne nawet zewnętrzne instytucje, a jednak rozszerza się, rośnie, przenika wszystko, oddziaływuje, promieniuje i przemienia świat. A dzia­łanie jego jest ciche, spokojne, powolne, ale skuteczne. Powoduje ono fer­ment wewnętrzny, duchowy i nadaje właściwy posmak wszystkiemu.

Chrystus był jednak wielkim realistą. Doskonale wiedział, że rozwój tego królestwa na ziemi napotykać będzie przeszkody. Jakież to przeszkody?

Istotną przeszkodą jest zło zaszczepione przez szatana w świecie. Porównuje je Chrystus do kąkolu zasianego specjalnie pomiędzy psze­nicę. Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. Nieprzyjacielem, który posiał chwast jest diabeł, żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata… Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego

Dobro i zło pomieszane jest w świecie, w Kościele i w każdym czło­wieku, w każdym nawet najszlachetniejszym dziele, instytucji czy przed­sięwzięciu. Pod tym względem nie można tworzyć kurtyn ani podzia­łów, bo granica przechodzi nie poprzez systemy, kraje, rasy, ale poprzez ludzkie serca, na dnie duszy…

Ciśnie się więc pytanie – dlaczego zło?

To pytanie zawsze cisnęło się na usta wszystkich pokoleń ludzkich. Ciśnie się ono także na usta katolikom. Dlaczego jest tyle zła w samym Kościele? Dlaczego nawet najpiękniejsze i najszlachetniejsze dzieła, instytucje, przedsięwzięcia, połączone są ze złem, cierpieniem, krzywdą, niesprawiedliwością, nienawiścią czy zawiścią ?

Dlaczego Bóg dopuszcza do tego ? Dlaczego nie karze i nie tępi zła ?

Powinna nam wystarczyć odpowiedź Chrystusa. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa. Zostawmy Bogu ostateczny rozrachunek. Pozwólmy Bogu być Bogiem. Byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim pszenicy. Czy byłoby możliwe dokładnie oddzielić chwast od pszenicy? Nie, bo w każdym człowieku jest chwast i pszenica, dobro i zło. Żaden człowiek, dopóki żyje na ziemi, nie jest ani wcieloną doskonałością, ani wcieloną podłością.

Pomieszane dobro i zło jest szansą dla nas tu na ziemi. Szansą do wzrostu w wierze i miłości, w rozwijaniu w sobie królestwa Bożego mimo przeszkód i trudności. Nie wolno nam nigdy zapominać, że nie zło, ale dobro zwycięża ostatecznie. Nie szatan, ale Chrystus odnosi zwycięstwo. Nie świat, ale niebo, nie czas, ale wieczność ma ostatnie słowo.

Wymowne zdania odnośnie do postawy Polaków wobec cierpień i nieszczęść zostawił w swym pamiętniku z czasów okupacji niemiecki gubernator Frank: Kościół jest dla umysłów polskich punktem zbor­nym, który promieniuje stale w milczeniu i spełnia przez to funkcję jakby wiecznego światła. Gdy wszystkie światła dla Polski zgasły, to wtedy zawsze jeszcze była Święta z Częstochowy i Kościół. Nie należy o tym zapominać!

Nie należy o tym zapominać:

– że dobro jest silniejsze od zła,

– że zło na świecie jest zmieszane z dobrem;

– że jest dopustem Bożym i szansą;

– że winniśmy być zaczynem dobra w świecie.

SZCZĘŚĆ BOŻE.