10.04.05 r. III Niedziela Wielkanocy.

Pielgrzymami jesteśmy.

 Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił.

 W jednym z hoteli w Waszyngtonie ukazała się kiedyś w pokojach ulotka z następującą treścią: Ponieważ hotel ten jest ludzką instytucją nie tylko dla zarobku, ale i dla służenia ludziom, ufamy, że Bóg udzieli wam pokoju gdy znajdziecie się pod jego dachem. Niech ten pokój hotelowy stanie się waszym drugim domem. Niech ci, których kochasz, będą blisko ciebie we śnie i w myślach. Chociaż nie znamy ciebie, sądzimy, że będziesz czuł się szczęśliwy i zadowolony jak we własnym domu. Niech twe interesy, które cię tu przywiodły, powiodą się tobie. Niech każdy telefon i zlecenie, które otrzymasz, dodadzą ci radości. Gdy opuś­cisz nas, niech twa podróż będzie bezpieczna. Wszyscy bowiem jesteśmy wędrowcami. Od urodzenia do grobu podróżujemy między dwiema wiecz­nościami. Te dni niech będą dla ciebie przyjemne, korzystne dla ogółu, pomocne dla tych, których spotkasz, a radosne dla tych, których znasz i kochasz najbardziej.

Piękna i wymowna treść. Jesteśmy wszyscy pielgrzymami i prze­chodniami na tym świecie. I to smutnymi przechodniami.

Pragniemy pokryć nasz lęk i smutek neonami i śmiejącymi się twarzami reklam, nagranym śmiechem, byle okłamać siebie i innych, tak jak okłamuje się śmiertelnie chorego w szpitalu.

Podobni jesteśmy do uczniów idących do Emaus i jak oni czujemy się zawiedzeni. Zawiedzeni na ludziach, na religii i na Bogu samym.

Tymczasem ­Chrystus idzie z nami.

Zbliżył się On do smutnych i przygnębionych uczniów i szedł z nimi. W sposób delikatny zapytał ich o temat rozmowy i o powód smutku. Oni opowiadają Mu o wydarzeniu, które miało miejsce ostatnio w Jerozolimie. A następnie dzielą się z Nim swoim smutkiem: A myś­my się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Wspominają o rzekomym Jego Zmartwychwstaniu, ale ta wieść zasłyszana w stolicy nie podniosła ich na duchu.

Znamy dalszy przebieg rozmowy i słowa nierozpoznanego Chrystusa skierowane do nich: O nierozumni, jak nie­skore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? Słowa te, a następnie wyjaśnienie im słów Pisma św. wpłynęły na ich wew­nętrzną przemianę,. podnosiły ich na duchu.

Smutni i bojaźliwi wędrowcy potrzebowali światła łaski Bożej. Potrzebowali prawdy i szukali jej. Poznana prawda skłoniła ich do

 

miłości. Bo zapraszają Towarzysza do swego domu: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. I przy łamaniu chleba oczy im się otworzyły i poznali Go; lecz On zniknął im z oczu. Rozjaśnił się ich umysł, zapałało serce, nie zrażają się późną porą, wra­cają do Jerozolimy; gdzie zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi. Dzielą się z nimi radosną wieścią, a i tamci im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi.

W górę serca !

Wielkanoc jest świętem wiary. Wiara jest zasadniczą nutą w liturgii tego okresu. Zasadniczą nutą też jest radość i optymizm, tak potrzebny nie tylko Łukaszowi i Kleofasowi, ale i nam w naszym stuleciu. Zarazi­liśmy się bowiem smutkiem i pesymizmem.

A tymczasem zapominamy, że największym Optymistą był i jest sam Bóg, który po stworzeniu widział, że były dobre wszystkie rzeczy. Wprawdzie po stworzeniu człowieka nie powiedział tych słów, bo uzależnił tę dobroć od samego człowieka, ale zaufał człowiekowi mimo katastrofalnego upadku.

A Chrystus? Przecież Ewangelia jest niczym innym tylko Dobrą Nowiną, a kazanie Jego na Górze – Wielką Kartą Radości. Z każdej

karty, a nawet z każdego słowa Chrystusa tchnie optymizm i radość. Optymistą okazał się wobec Samarytanki i Zacheusza, wobec Nikodema i Magdaleny, wobec łotra na krzyżu i Piotra, wobec przyszłości.

Na świecie doznajecie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”! Wy będziecie się smucić, ale smutek wasz zamieni się w

Radość. A radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać

Optymizm Chrystusa przejął Jego Kościół. W pierwszym rzędzie służebnica Pańska – Maryja, której wielkie rzeczy uczynił Wszechmocny. Następnie apostoł narodów św. Paweł, apostołowie i święci.

Zna­mienne są słowa Jana XXIII :

Wiemy – mówił on – że widok tych objawów zła do tego stopnia niektórych przestrasza, że widzą tylko ciemności, w które ich zdaniem ten świat został całkowicie spowity. My natomiast całą ufność najchętniej pokładamy w Boskim Zbawicielu ludzi. […] A znaki czasu wśród tak licznych ciemności zdają się zapowiadać lepsze czasy Kościołowi i ludzkości.

Potwierdzeniem słów tych jest szereg wypowiedzi soborowych, mię­dzy innymi w Konstytucji o Kościele w świecie współczesnym czytamy: Kościół wierzy, że klucz, ośrodek i cel całej historii znajduje się w jego Panu i Nauczycielu, […] za wszystkimi przemianami kryje się wiele rzeczy, które nie ulegają przemianom, a mają swój ostateczny fundament w Chrystusie, który jest wczoraj, dziś, Ten sam na wieki.

Życie świata podobne jest do statku płynącego po falach oceanu. Na statku tym powstaje niepokój, niesnaski, ale kapitanem jego jest Ten, który został z nami – Chrystus. Zaufajmy Mu.

SZCZĘŚĆ BOŻE.