13 luty 2005 r. I Niedziela Wielkiego Postu.

Moi Drodzy
 
Nie samym chlebem żyje człowiek.

Kuszenie Chrystusa.
Dwa kuszenia, dwie próby i dwa egzaminy stawia nam dziś przed oczy Kościół. Kuszenie pierwszego i drugiego Adama. Pierwsze zakończone było klęską – drugie zwycięstwem. Pierwsze było w raju – drugie na pustyni.
Pustynia jest przeciwstawieniem raju. Była i jest symbolem życia ludzkiego. Na pustyni naród izraelski wystawiony był na próbę przez czterdzieści lat. Na pustyni Izraelici wzdychali za warunkami materialnymi życia w Egipcie, tam się buntowali przeciw Bogu i Mojżeszowi; tam też zrobili sobie złotego cielca i oddawali mu cześć. Stąd też Chrystus na pustyni pościł przez czterdzieści dni i jak drugi Eliasz w drodze na górę Horeb, tak i On w drodze na górę Kalwarię zaczął od pustyni, od postu i od kuszenia.
Osłabiony i wyczerpany fizycznie po długim czasie spędzonym na modlitwie, odczuł w końcu głód. Korzysta z tej okazji szatan. Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym… Nie jest pewien kim jest Chrystus. Domyśla się tylko kim On może być i uderza w delikatną strunę natury ludzkiej, zaczyna grać na delikatnych strunach mesjanistycznych pojęć. Chce sprowokować Jego moc i ambicję słowami: Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz, żeby te kamienie stały się chlebem.
Pokusa chleba, pokusa materii i dobrobytu, pokusa ciała i zmysłów, zawsze nęciła ludzi. Wykorzystywali ją różni reformatorzy społeczni czy polityczni, a tłumy zawsze czekały na cud chleba. Chrystus odrzuca ją stanowczo.
Nie samym chlebem żyje człowiek – odpowiada.  Misją Chrystusa jest zbawienie – a nie pieczenie chleba; zbawienie dusz – a nie sycenie ciał.
Nie udała się pokusa cielesna. Kusiciel atakuje sferę duchową. Chce obudzić ludzką pychę i miłość własną. Najszybszy sposób pozyskania tłumów – to cud dokonany na ich oczach. Tłum to bardziej doceni niż śmierć za nich na krzyżu. Lecz zadaniem Chrystusa było zbawienie świata przez pokorę i śmierć, przez ofiarę i miłość, a nie zdobycie taniej popularności u tłumów. Jest prawdziwym, a nie fałszywym Mesjaszem. Stąd na propozycję rzucenia się w dół odpowiada Nie będziesz wystawiał na próbę Pana Boga twego.
Ostatni atak kusiciela był stanowczy i wyraźny. Pokazał Mu wszystkie królestwa świata oraz ich przepych i rzekł do Niego Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. W tej pokusie spotkały się dwa królestwa: tego i tamtego świata. Starły się dwie potęgi – Chrystus i szatan. Starła się prawda z kłamstwem. Szatan ofiarował to, czego nie miał, czego nie stworzył i czego nie był absolutnym panem. Zażądał tego, co tylko Bogu się należy. Straszny warunek. Stąd też wyraźna i stanowcza odprawa.
Idź precz, szatanie!  Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz. Pokonany zły duch opuścił Mesjasza. Powrócił jednak, jeszcze do Niego, na górze Oliwnej i w czasie męki na krzyżu. Przez usta oprawców powie do Niego: Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie (Łk 23,3).
Odwieczna choroba ludzkości.
Skazani jesteśmy ad wieków na ataki złego ducha. Skazani jesteśmy nieustannie na wybór między jednym a drugim królestwem, między szatanem a Bogiem, między dobrem a złem. Nic dziwnego, bo jesteśmy dziećmi pierwszego Adama i piętno jego grzechu zaciążyło na naszej naturze. Zaciążyła i wizja własnego królestwa szczęścia i zbawienia, tak sprzeczna z wizją drugiego Adama – Chrystusa. Stąd konflikt i nieustanna skarga: Widzę rzeczy lepsze i pochwalam je, ale za gorszymi zmierzam (Owidiusz).
Stąd powtarzamy za św. Pawłem: „Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę (Rz 7,19). Wraz z nim w członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które […] podbija mnie w niewolę” (Rz 7,23). Ale też za tym samym św. Pawłem możemy powtórzyć: „Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu Jednego – Jezusa Chrystusa”.
Tymczasem jednak zmagamy się ze starym Adamem, z potrójną pożądliwością: oczu, ciała i pychą żywota. Zmagamy się z bóstwami, które te pożądliwości podsuwają nam przed oczy. Tymczasem szukać musimy i stosować ze swej strony lekarstwo i antidotum.
Jest nim podporządkowanie się Bogn, najwyższemu Dobru. Jest nim przywrócenie zakłóconej harmonii w sobie, zrehablitowanie wartości, którym winniśmy służyć.
To jest podporządkowanie naszej niższej natury cielesnej – wyższej, duchowej; a ducha Bogu. Środkiem do tego – asceza.
Nie bójmy się tego słowa, bo to nie krata klasztorna, nie ucieczka od życia, ale rzetelne zaangażowanie się i opanowanie najtrudniejszej jego dziedziny – własnego „ja”. W życiu trzeba zawsze z czegoś rezygnować na korzyść czegoś lepszego.
Gdy … najwyższym dobrem dla człowieka jest  tylko sen i jedzenie (użycie) – to człowiek jest jak, byd1ę – i nic więcej – mówił Szekspir.
SZCZĘŚĆ BOŻE.