23 styczeń 2005 r. III Niedziela Zwykła.

Moi Drodzy

Światło wśród ciemności.
„Mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeŹszło”
Słońce – w centrum.
Rok 1973 obchodzony był w Polsce jako „rok kopernikowski”. Minęło 500 lat od urodzin tego wielkiego astronoma, a 430 lat od jego śmierci.
Dokonał on wielkiego dzieła: „Wstrzymał Słońce, ruszył Ziemię”. Dotychczas uważano ziemię za centrum całego świata. Opierając się na starożytnym Ptolemeuszu i na dosłownym tłumaczeniu Pisma świętego sądzono, że słońce wraz z innymi planetami obraca się wokół Ziemi. Kopernik udowodnił, że jest przeciwnie. Jego odkrycie było tak rewelacyjne, że nawet nie śmiał forsować tej tezy w ówczesnym świecie. Nie zdegradował on Ziemi ani człowieka. Przeciwnie, poszerzył świat, a człowiekowi kazał ujrzeć szerszą rzeczywistość i w innym nieco „świetle”. Wiele lat minęło, zanim teza Kopernika została przyjęta w całym świecie. Chyba również wiele jeszcze pokoleń minie, zanim prawdziwe centrum wszechświata – Chrystus, zostanie uznany za Światłość świata.
Parę lat temu, z powodu poważnego uszkodzenia elektrowni w Niagarze, nastąpiły ciemności w wielu miastach.  Stanęły fabryki i koleje podziemne, urządzenia prywatne i publiczne. Ludzie gwałtownie szukali świec i zastępczego światła. Straty z tego powodu były nieobliczalne. Dobrze, że trwało to przez stosunkowo krótki czas.
Cóż by jednak było, gdyby przez dłuższy czas zabrakło zupełnie światła słonecznego? Zamarłoby życie zwierząt i ludzi. Z tęsknotą i niepokojem zwracałyby się nasze oczy w oczekiwaniu wschodu słońca. Jakaż radość nastąpiłaby na widok słońca, po długiej przerwie ! Coś podobnego, tylko na wyższą skalę, miało miejsce w świecie ducha.
Chrystus – Światłem świata.
Człowiek żyjący w ciemności niewiele widzi. Dzięki słońcu i jego światłu wszystko nabiera życia, barw, a każda droga staje się widoczna. W ciemnościach ducha ludzkość żyła przez długie tysiące lat. Wprawdzie w adwentowych mrokach pojawiali się prorocy i wraz z nimi jawiły się promyki wiary i nadziei, ale samego Słońca jeszcze nie było. Pojawiło się Ono w chwili Narodzenia Chrystusa i z chwilą rozpoczęcia publicznego Jego działania. Wówczas spełniły się słowa Izajasza: „Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką; nad mieszkańcami kraju mroków światło zabłysło”. Oczywiście, „mieszkańcy cienistej krainy śmierci” nie zdali sobie jeszcze sprawy z doniosłości tego Światła, jak i z przebywania w ciemności. Bowiem by ujrzeć światło, trzeba otworzyć oczy; trzeba zwrócić się do słońca i ujrzeć je.
Stąd – wołanie Chrystusa: Nawracajcie się.
 
 „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Królestwo to, zapowiadane przez proroków, nie jest już marzeniem, ale rzeczywistością, nie przyszłością, ale teraźniejszością. By jednak należeć do tego królestwa, by ujrzeć Króla tego królestwa i Światłość, trzeba się nawrócić. Trzeba zmienić swą postawę duchową, sposób myślenia i patrzenia, swoje postępowanie  i  życie.
„Pierwsi, którzy wsłuchali się w to wezwanie „i poszli za Nim”, byli apostołowie – rybacy galilejscy. Wybrał ich Chrystus, by zawstydzić wielkich tego świata. Wybrał biednych, by przy ich pomocy ubogacić świat. Wybrał słabych i skromnych, by przez nich podbić świat. Wybrał nieuczonych i prostych, by głosili największą Jego mądrość i by stali się pochodniami Jego światła. Wprawdzie nie od razu stali się „światłością świata”; dość długo musieli przebywać z Chrystusem, by przyjrzeć się i zrozumieć „Światłość świata”; musieli czekać jeszcze na cud Zielonych Świąt, na Zesłanie Ducha Świętego, by ich całkowicie przemienił, by nawrócenie ich było całkowite.
Wezwanie do nawrócenia odnosi się i do nas. Do nas też odnosi się prawda, że Chrystus jest „Światłością świata”. Jak światło słońca potrzebne jest do życia codziennego, tak światło duchowe konieczne do życia duszy. Dzięki Chrystusowi mamy to światło. Dzięki Niemu wiemy, jaki jest nasz cel życia i droga do celu; jaki sens życia, pracy, modlitwy, cierpienia czy śmierci; znamy drogę i środki konieczne na tej drodze do Ojca.
„Pójdźcie za mną”
Słowa te skierował Zbawiciel do rybaków, a „oni zaraz opuścili sieci i poszli za Nim”.
Na przydrożnym krzyżu w jednej z Walijskich wiosek można przeczytać słowa o bardzo głębokiej treści, pobudzające do refleksji:
„Jestem Drogą, a nie idziecie za Mną”. Jestem prawdą, a nie wierzycie Mi. Jestem życiem, a nie szukacie Mnie. Jestem waszym Bogiem, a nie słuchacie Mnie.
Jeżeli jesteście nieszczęśliwi, nie wymawiajcie mi tego”.
Można by dodać: Nazywacie Mnie „Światłością świata”, a „pozostajecie w ciemności”; w ciemności fałszu, zakłamania, błędów i niewiary. Bez drogi nie zajdzie się do celu; Bez prawdy nie ma wiedzy i mądrości; Bez życia jest tylko śmierć; Bez światła jest tylko ciemność.
Bez Chrystusa – życie nasze nie ma właściwego celu, by radośnie, mimo trudów do niego dążyć, starać się go osiągnąć.

SZCZĘŚĆ BOŻE.