19 grudnia 2004 r. IV Niedziela Adwentu.

Moi  Drodzy !

Rodowód Króla.
Oto Dziewica pocznie i porodzi syna, któremu nadadzą imię Emmanuel.
Istnieje piękna sztuka teatralna Zofii Kossak-Szczuckiej, oparta na legendzie, pt. Gość oczekiwany.
Oto jej krótka treść. Biedny drwal, Kurek, mający na utrzymaniu chorą żonę i niewidomą córkę, popada w długi u bogatego młynarza. Sąsiad – młynarz grozi mu wyrzuceniem z domu. Zrozpaczony drwal spotyka w lesie figurę Chrystusa i modli się gorąco o pomoc. Wtem słyszy słowa: Dziś wieczorem przyjdę do ciebie. Uradowany biegnie do domu, mówi żonie o całym zajściu i przygotowuje się na przyjęcie Chrystusa. Wieczorem puka ktoś do drzwi; drzwi się otwierają i wchodzi żebrak.
Zaskoczeni jego przybyciem przyjmują go jednak, a nawet częstują ugotowaną kurą, przeznaczoną dla Chrystusa. Po odejściu żebraka, córka woła: Mamo, tato, ja widzę! To nie był żebrak, to był Pan Jezus! Nie było Go już widać. Co więcej, po chwili znajdują w komorze dużo złotych pieniędzy. Z wdzięczności ku Bogu, padają na kolana, modlą się tak długo aż zasnęli. Rano przychodzi młynarz z robotnikami i urzędnikami, by dokonać eksmisji. Drwal obdarowuje go pieniędzmi i opowiada zaciekawionym całą historię. Zostaje z nim sam młynarz, który również chce zaprosić Chrystusa do siebie, ugościć Go, a jednocześnie urządzić wesele dla córki. Udał się do lasu, zaczął się modlić i usłyszał też słowa: Dziś wieczorem przed burzą przyjdę do ciebie. Zaczęły się przygotowania połączone z orkiestrą, fotografem i dziennikarzem. Wieczorem puka ktoś do drzwi. Drzwi się otwierają, a w nich ukazuje się mała sierotka prosząca o nocleg, bo się bardzo boi burzy. Młynarz ją wypędza. Scena powtarza się trzykrotnie. W końcu wyszczuł dziecko psem. Zrozpaczony z powodu poniesionych strat i bezowocnego oczekiwania, udaje się do lasu i czyni wymówki Zbawicielowi. Zdziwił się jednak bardzo, gdy usłyszał słowa: Byłem u ciebie, a tyś mię psem wyszczuł. I ujrzał nogę Chrystusa ociekającą krwią…
To jest legenda, ale prawda życiowa jest ta sama. Jeden i drugi oczekiwał Chrystusa i do obydwóch przyszedł On, choć pod inną postacią. Jeden i drugi przyjął Go, tylko w odmienny sposób. To niejako historia naszego zbawienia i przyjścia Chrystusa do ludzkiej rodziny.
Słyszeliśmy poprzednio o zapowiedzi nadejścia Króla, o Jego królestwie, pytaliśmy o Jego dowód osobisty, a obecnie chcemy zapytać o rodowód i pochodzenie Króla i Zbawcy.
To Syn Dawida.
Chrystus był Bogiem i Człowiekiem w jednej Osobie Boskiej. Miał dwie natury Boską i ludzką. Jako Człowiek musiał mieć kraj i naród, w którym by się zjawił w czasie.
Tym narodem wybranym od wieków przez Boga był naród żydowski. Z niego miał wyjść zapowiadany przez proroków Mesjasz. Miał być Synem Dawida, pochodzić z jego rodu królewskiego.
By nie było co do tego wątpliwości, ewangeliści umieszczają rodowód Chrystusa. Jest pewna różnica pozorna, ale nieistotna w rodowodzie przekazanym przez św. Mateusza i Łukasza. Mateusz pisał swą Ewangelię głównie dla żydów, dlatego podkreśla pochodzenie Chrystusa od Dawida i zaczyna tak: Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama. Uwidacznia trzy cykle po 14 pokoleń, aż dochodzi do Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem (Mt 1,16). Dla wyjaśnienia dodajmy, że wymienia samych mężczyzn, a zatrzymał się przed Józefem, który był mężem Maryi, ale nie ojcem Chrystusa.
Sw. Łukasz pisał Ewangelię głównie dla pogan i mówi o ogólnoludzkim pochodzeniu Chrystusa jako Człowieka. Zaczyna od Józefa domniemanego ojca, a kończy – cofając się wstecz – na Adamie. Różnicy istotnej nie ma.
W tych rodowodach są różne postacie królów. Nie brak pośród nich dobrych, szlachetnych i niemal świętych, ale są i wielcy grzesznicy. Są Izraelitami, ale w żyłach ich przodków płynęła krew Rahaba, Rut czy grzesznej Betsabei.
I taką ludzką, pomieszaną krew, odziedziczył Chrystus po przodkach na dowód, że do wszystkich przyszedł i za wszystkich ma ją przelać. Sam Chrystus aż 80 razy na kartach Ewangelii potwierdził, że jest Synem Człowieczym. Lecz Syn Człowieczy – to również i przede wszystkim – Syn Boży.
Dowodem – proroctwa i wypowiedzi uczniów. Dowodem – Boska nauka Chrystusa i Jego czyny, cuda i Jego proroctwa, Narodzenie i Zmartwychwstanie, życie i śmierć. Dowodem – zeznania apostołów i wrogów, słowa setnika i łotra na krzyżu, krew męczenników i historia dwudziestu wieków ludzkości.
Potwierdza to dzisiejsza Ewangelia i słowa anioła: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki, albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.
Potwierdził to św. Paweł pisząc o Nim jako o pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości przez powstanie z martwych pełnym mocy Synem Bożym.
Zrodzi się może u kogoś pytanie: Dlaczego św. Józef stoi obok Maryi, skoro nie był naturalnym ojcem Chrystusa ? Otóż zanim Chrystus włączył się w ludzką rodzinę świata, potrzebował ciepła rodzinnego domu. Potrzebował legalnego ojca wobec prawa. Św. Józef był nie tylko opiekunem, domniemanym ojcem, ale i przedstawicielem Ojca w niebie. Dzięki niemu Najświętsza Rodzina miała zapewnioną nie tylko opinię i utrzymanie, ale i legalne ojcostwo.

SZCZĘŚĆ BOŻE.