16 marca 2003 roku II Niedziela Wielkiego Postu

Moi Drodzy!

Trzeba sięgać do duszy postu.
Czymże jest ta dusza, która nadaje właściwą, a nawet pełną wartość naszym umartwieniom ? Wylicza to przykładowo Izajasz prorok:
… trzeba otworzyć się bliźniemu, trzeba mu pomóc, trzeba mu usłużyć, trzeba przejąć się jego stanem, czasem jego bezradnością  –  wtedy będzie post przyjemny Panu.
Ale co ma wspólnego miłość bliźniego z postem  –  zapytamy ?
Miłość bliźniego może być równie obłudna jak posty faryzeuszów. Podkreślił to Pan Jezus mówiąc o tych, którzy dawali jałmużnę w taki sposób, aby ich widziano i chwalono, a przecież miał to być uczynek miłości bliźniego. Wiemy, że wielu czyni dobrze, ale tylko tym, których  lubią, od których spodziewają się wdzięczności i odpłaty.
Wiadomo, że jest to miłość okazywana bliźnim, która podsyca zarozumiałość człowieka i napełnia go przekonaniem, że jest dobry, łaskawy, litujący się nad innymi. Przyjemnie jest nawet staremu w nas człowiekowi, gdy uczyni coś, co wiele nie kosztuje, a daje duże zadowolenie z siebie.

Zasadniczo miłość bliźniego jest trudna. Można powiedzieć bardzo trudna, owszem ze wszystkich cnót najtrudniejsza, bo związana jest istotowo z najdoskonalszą cnotą miłości Boga. Właśnie ten trud miłości bliźniego jest duszą wielkiego postu,  wszelkiego wyrzeczenia się, gdy chętnie podejmujemy wysokie koszta miłości bliźniego.
Przyjąć ten trud – to wielkie umartwienie. Łatwiej jest pościć o chlebie i wodzie, aniżeli pokochać człowieka tak jak Chrystus nakazuje, widzieć w nim samego Boga i służyć mu z taką pokorą, z jaką usłużylibyśmy samemu Chrystusowi.
To wielki trud, który wydaje się być ponad siły człowieka. Tylko święci  potrafili bez reszty dawać siebie drugiemu człowiekowi z miłości dla Boga. Naszym worem jest święty Jan Bosko, który oddał siebie młodym, potrzebującym nie tylko chleba, ale przede wszystkim miłości, zrozumienia, podpory w trudnościach dnia codziennego.

Pamiętajmy –  duszą postu są uczynki miłości  względem Boga  i  naszych  bliźnich.

DOBRANOC.